Idą sobie rano ludzie do pracy, a tu nagle z knajpy wysypują się imprezowicze po nocnej libacji. Robotnicy zatrzymują się i patrzą… no właśnie, jak? Z pogardą? Ze złością? Trudno powiedzieć, ale prawdopodobnie malarzowi chodziło o to, że „z godnością”. Czyli tak szlachetnie, mądrze… no godnie i już.
A ci drudzy właściwie wcale na tych godnych nie patrzą, bo są najwyraźniej nieco pod wpływem alkoholu i całą uwagę wkładają w to, by utrzymać się w pionie. Robotnicy ubrani skromnie, imprezowicze – wręcz przeciwnie. Wygląda na to, że pan Charles Hermans – bo tak się nazywał malarz – chciał „zderzyć” ze sobą dwa światy: ludzi zmuszonych cały dzień ciężko pracować i bogaczy zmuszonych cały dzień spać po zabawie trwającej do rana. No i z tego zderzenia miało chyba wyjść, że ci po lewej są dobrzy, a ci po prawej – źli.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł