nasze media Najnowszy numer MGN 06/2023

Gabriela Szulik

|

MGN 07-08/2008

dodane 02.06.2008 14:27

Ślizgiem po medal

Woda zawsze była jej żywiołem. Jako dziesięciolatka wygrała z bratem zawody żeglarskie. Ale potem z żaglówką wygrała deska windsurfingowa.

Gwiazda TV
Wychowała się w samym sercu Warszawy przy ul. Marszałkowskiej. Na szarym podwórku – jak lubi powtarzać. Ma dużą rodzinę: trzy siostry i dwóch braci. Był jeszcze trzeci, Radek, młodszy od Zosi o półtora roku. Chorował na serce i umarł jako dziecko. Zosia bardzo przeżyła jego śmierć. Miała wtedy pięć lat. – Taka rodzina to dobra szkoła życia – mówi. – Uczy przede wszystkim samodzielności. Dzisiaj większość wyfrunęła już z domu. Przeważnie raz w roku spotykają się razem. – To najlepszy prezent na Boże Narodzenie – mówi Zosia. W szkole nie była prymusem. – Raczej małym urwisem – śmieje się. Nie usiedziała w jednym miejscu. Zawsze ją gdzieś gnało. Wszystkim naokoło chciała pomagać. – Rodzice mnie tego nauczyli – mówi. – Kiedy miałam 15, 16 lat, to nawet na misje do Kamerunu chciałam wyjechać. Kiedyś zaproszono ją do programu „Nasi olimpijczycy” i...  zaproponowano, by sama spróbowała poprowadzić program dla młodych ludzi. – Na początku wybuchnęłam śmiechem – wspomina. – Zaszokowała mnie ta propozycja. Przecież kompletnie nie wiedziałam, jak to się robi. Teraz bardzo się cieszę. Mam większy kontakt z młodymi ludźmi. Zosia prowadzi program „Raj” w I programie TVP. – To ma być zachęta, że każdy może ruszyć się sprzed telewizora i zrobić coś dobrego.

Krzyżyk i Biblia
Młodzi ludzie nie obrażają się na Pana Boga – zapewnia. – Tylko czasem zrażają się do ludzi. Niektórym da się wytłumaczyć, że to my tworzymy Kościół, innym nie... – zamyśla się przez chwilę i zaraz dodaje: – Dla mnie zawsze najważniejsze było, by być dobrym człowiekiem i żyć zgodnie z Ewangelią. Zawsze mam Biblię ze sobą. Czasem z kolegami z klubu siadamy pod koniec dnia, otwieramy w ciemno Pismo Święte i potem rozmawiamy o przeczytanym fragmencie. Ja to wymyśliłam i chwyciło – śmieje się. – To bardzo dobry patent. Kiedyś podczas zawodów we Francji weszłam do pokoju chłopaków, patrzę, a tam leży Biblia. Byłam w szoku. A więc można... Zosia zawsze ma krzyżyk przy sobie. Jeden dostała na Lednicy dwa lata temu – To moja siła – mówi. – Staram się codziennie rozmawiać z Bogiem. Nie proszę Go, żeby mi dał wygrać. To nie na tym polega. Przede wszystkim dziękuję. Za każdy dzień. Zofia Klepacka codziennie trenuje i szczebel po szczebelku wdrapuje się coraz wyżej. Jest przekonana, że marzenia się spełniają. – To oczywiste – śmieje się – ale trzeba im pomóc, trzeba włożyć w ich spełnienie dużo ciężkiej pracy – dodaje. – Kiedy zapisała się do klubu jako dziesięciolatka, trener nie chciał jej przyjąć, bo była za mała. – Po prostu takiego sprzętu nie było – śmieje się mistrzyni. – Ale bardzo chciałam i bardzo, bardzo dużo trenowałam. Teraz też dam z siebie wszystko, potrenuję i mam nadzieję, że zdobędę medal.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..