nasze media Mały Gość 04/2024

Fragmenty ze "Złotej legendy" Jakuba de Voragine

dodane 24.07.2006 09:45

Jak święty Sebastian pomagał chrześcijanom

Sebastian, wzór chrześcijanina, urodził się w Narbonne, był obywatelem Mediolanu, a cesarze Dioklecjan i Maksymian tak mu sprzyjali, iż powierzyli mu dowództwo pierwszej kohorty oraz przydzielili go do swej straży przybocznej. Lecz Sebastian nosił strój wojskowy tylko w tym celu, aby umacniać w wierze tych chrześcijan, którzy pod wpływem tortur upadali na duchu.

Otóż gdy raz dwaj znakomici mężowie, imieniem Marcelianus i Marek, bliźni bracia, skazani zostali na ścięcie, ponieważ wyznawali wiarę Chrystusową, przyszli do nich rodzice, chcąc ich namówić, aby wyrzekli się swej wiary. Matka, z rozpuszczonymi włosami, rozdarła swe szaty i ukazując piersi rzekła: "O, najmilsi moi synowie, jakież niesłychane nieszczęście i nieznośny smutek mnie spotyka! O, ja nieszczęśliwa – tracę mych synów dlatego, że sami szukają śmierci! Gdyby to wrogowie zabierali mi ich, poszłabym za nimi w sam środek walki. Gdyby niesprawiedliwy wyrok sądu zamknął ich w więzieniu, wdarłabym się tam, by umrzeć z nimi. Lecz to jest nowy jakiś sposób umierania: skazany prosi kata, aby go zabił, człowiek żyjący pragnie zginąć, wzywa śmierć, aby przybyła. To nowy rodzaj żałoby, nowa niedola, gdy młodość synów ginie z własnej woli, a nieszczęsna starość rodziców zmuszona jest żyć".
Podczas gdy matka tak się żaliła, słudzy przyprowadzili staruszka ojca, który z głową posypaną popiołem takie skargi wznosił ku niebu: "Przyszedłem, aby pożegnać synów, którzy dobrowolnie idą na śmierć! Grób, który przygotowałem dla siebie, teraz – nieszczęsny – mam oddać moim synom. O, dzieci moje, podporo mojej starości, podwójne światło mego serca – dlaczego tak umiłowaliście śmierć? Przybądźcie tu, młodzieńcy, i płaczcie wraz ze mną nad waszymi rówieśnikami, którzy giną z własnej woli! Przybądźcie, starcy, i razem ze mną opłakujcie moich synów, przyjdźcie, ojcowie, i nie dopuśćcie, abyście i wy mieli w podobny sposób cierpieć! Oślepnijcie od łez, oczy moje, abym nie widział, jak synowie moi giną od miecza!" Gdy jeszcze ojciec tak mówił, zbliżyły się żony skazanych i pokazując im ich własne dzieci wśród łkań wołały: "Komuż nas pozostawicie? Kto zastąpi ojców tym dzieciom, kto rozdzieli wasze liczne posiadłości? O, serca wasze są chyba z żelaza, jeśli w ten sposób lekceważycie rodziców, gardzicie przyjaciółmi, opuszczacie żony, wyrzekacie się synów, a sami dobrowolnie oddajecie się katom". Wśród wszystkich tych skarg serca owych mężów poczynały już słabnąć.
Wówczas obecny przy tym św. Sebastian wystąpił i rzekł: "Dzielni żołnierze Chrystusowi, nie odrzucajcie korony wiecznego zbawienia dla nędznych pochlebstw". Do rodziców zaś powiedział: "Nie obawiajcie się, że oni was opuszczą. Pójdą tylko do nieba i przygotują tam i dla was błogi spoczynek. Albowiem od początku świata to życie oszukiwało tych, którzy w nim pokładali nadzieję, zawodziło tych, którzy od niego czegoś oczekiwali, wystawiało na pośmiewisko wszystkich, którzy mu zaufali, tak że nikomu nie dawało nic pewnego, a okazało się kłamcą dla wszystkich. To życie namawia złodzieja – aby rabował, gwałtownika – aby się srożył, kłamcę – aby oszukiwał. Ono to zmusza do zbrodni i występków, namawia do niesprawiedliwości. To prześladowanie zaś, które tu znosić musimy, dziś wybucha, a jutro niknie, dziś płonie ogniem, jutro stygnie, w jednej godzinie zaczyna się i kończy. Ból wieczny natomiast odnawia się, aby się stać jeszcze sroższym, powiększa się, aby przepalić, rozpłomienia się, by karać. Wzniecajmy więc w sercach naszych pragnienie męczeństwa! Diabeł bowiem uważa się tutaj za zwycięzcę, lecz oto gdy już ma chwycić ofiarę, sam zostaje schwytany, gdy trzyma, sam jest trzymany, gdy zwycięża, ponosi klęskę, gdy dręczy, sam znosi męczarnie, gdy zabija, sam ginie, gdy szydzi – zostaje wyśmiany". Gdy św. Sebastian wypowiadał te słowa, światłość ogromna spłynęła z nieba i otoczyła go, a on sam ukazał się w owej światłości odziany w płaszcz śnieżnej białości w otoczeniu siedmiu przepięknych aniołów. Wtedy stanął przed nim młodzieniec, który całując go rzekł: "Ty zawsze będziesz ze mną".

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..