W Ugandzie trwa pora deszczowa. Od siódmej rano potężnym land cruiserem jechaliśmy w stronę Bidibidi, największego w Ugandzie obozu dla uchodźców.
G eorge, doświadczony kierowca, przez kilka godzin prowadził auto czasem w głębokim błocie, czasem po stromych, skalistych, śliskich podjazdach. Przed laty, w czasie wojny, George dostarczał jedzenie do buszu. – To były ciężkie czasy – przyznaje. – Teraz w Ugandzie mamy pokój, ale schronienia szukają tu uchodźcy z Sudanu Południowego – dodaje. Jest ich już prawie 2 miliony. W obozie Bidibidi pracują wśród nich polscy misjonarze.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.