Do wiklinowego koszyka mama Julianna pakowała potrawy ze świątecznego stołu, a Stefek z tatą zanosili je samotnemu staruszkowi.
Starszy pan mieszkał daleko przy lesie, na końcu wsi. Szli długo. W koszyku był też opłatek. Przełamali się nim z samotnym człowiekiem, złożyli życzenia, porozmawiali i już przy blasku księżyca wracali. Takie wspomnienie świąt Bożego Narodzenia w domu rodzinnym utkwiło w pamięci prymasa Stefana Wyszyńskiego. Kolejne wigilie, zapamiętane szczególnie, to te spędzone w więzieniu, z dala od najbliższych. Jak je przeżywał? Opisał wszystko w „Zapiskach więziennych”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.