W domu ma kilka tysięcy gier planszowych. Swoją pasją zaraził żonę Agnieszkę, córki Maję i Martę, wszystkich swoich przyjaciół i znajomych.
Kiedy byłem mały, znałem tylko chińczyka i monopol – opowiada pan Tomek Stchlerowski, z wykształcenia informatyk. – Pewnego razu odwiedziłem rodzinę w Niemczech. Z tego wyjazdu najbardziej zapamiętałem rodziny razem spędzające wolny czas. Zabierali ze sobą koc, gry i szli do parku. Bardzo mi się to spodobało. Od tego czasu rodzinne spędzanie czasu zaczęło mi się kojarzyć właśnie z planszówkami. Odkryłem, że istnieją gry, które zmuszają graczy do rozmowy, angażują do współpracy.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.