Wielkie i długie na dziesięć łokci węże, stepy tak rozpalone, że koniom kopyta trzeba było obwijać, i straszny Dniepr pochłaniający rocznie kilkadziesiąt osób – takie wieści mieli jego kronikarze.
Henryk Sienkiewicz w swojej Trylogii przedstawił słynnego księcia Jeremiego Wiśniowieckiego jako wielkiego i zwycięskiego wodza. Tymczasem dawne kroniki pokazują też inne jego oblicze: badacz XVII-wiecznego Wschodu, podróżnik, który na legendarnych Dzikich Polach – krainie już dziś nieistniejącej – zagłębił się w stepy tak daleko jak nikt przed nim.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.