nasze media Mały Gość 04/2024

Piotr Sacha

|

MGN 12/2016

dodane 20.11.2017 13:04

Ministrant od efektów specjalnych

Dawno temu w odległej galaktyce… – na ekranie pojawia się znajomy tekst z „Gwiezdnych wojen”. Ale zamiast rycerzy Jedi w filmie występują ministranci z Mysłowic.

Akcja „Z Bończyka na koniec świata” toczy się na ministranckim obozie. Bończyk to mysłowickie osiedle, a koniec świata to maleńka wioska Kucoby. W scenie finałowej… oczywiście walka na miecze świetlne i… kosmiczny efekt! – Sekunda filmu składa się z dwudziestu pięciu przesuwających się obrazków – mówi Krzysiek Łęczycki, reżyser, scenarzysta, operator kamery i montażysta w jednej osobie. – Aktorzy tak naprawdę trzymali zabawkowe miecze. A żeby zabawki zaczęły świecić, musiałem w komputerze przerobić tysiące obrazków – wyjaśnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..