nasze media Mały Gość 04/2024

Piotr Sacha

|

MGN 10/2016

dodane 20.11.2017 14:53

W 80 godzin dookoła kraju

Tour de France, Giro d’Italia i Vuelta a España… Każdy wie, co to znaczy… Nawet jeśli nie zna francuskiego, włoskiego ani hiszpańskiego.

Na szczycie podium stanął w Madrycie Kolumbijczyk Nairo Quintana. 11 września wygrał wyścig Vuelta a España. – To sen, który stał się rzeczywistością – powiedział bardzo zmęczonym głosem. Czuł w nogach przebytą drogę… Dokładnie 3315 kilometrów. Nie bez powodu swój wyczyn nazwał snem. Bo zwycięstwo w którymś z trzech wyścigów – Tour de France, Giro d’Italia lub Vuelta a España – to szczyt kolarskich marzeń. Podobną odległość pokonali uczestnicy pierwszego wyścigu wokół Hiszpanii w 1935 roku. I tu kończą się podobieństwa. Quintana pędził w siodełku przez 83 godziny. Zwycięzca sprzed lat jechał prawie o 40 godzin dłużej. Trudno się dziwić… W kolarskiej „prehistorii” rowery, także te wyścigowe, były nieco cięższe, a zawodnicy – nieco mniej zahartowani w bojach niż dziś. Peleton, czyli długa i szeroka masa sklejonych z sobą kolarzy, sunie z prędkością 50 km/h. Na ten widok kibicom (ale nie przed telewizorem) serca biją szybciej. Nagle kilku zawodników odrywa się od tej masy. Zaczyna się wielka ucieczka. Prawdziwy żywioł… który trudno opisać. Taki wyścig trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy. I jeszcze coś. Dlaczego koszulka lidera różni się od koszulek pozostałych kolarzy? Czy Polak zwyciężył kiedyś w wielkim wyścigu? Kto wymyślił kilkutygodniowe wyścigi? Więcej na ten temat w ramkach powyżej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..