Na palcu Mieszka obraca się piłka. A na tej piłce druga piłka. Kolejne dwie fruwają obok.
Mam na imię Mieszko – przedstawia się 23-latek. – Na drugie mam Gniewosz, a mój brat to Zawisza – dodaje. – Skąd w rodzinie tylu rycerzy? – pytam. – Moja mama uczy historii w gimnazjum – uśmiecha się Mieszko Włodarczyk, który, jak przystało na prawdziwego rycerza, stoczył wiele bitew… tyle że freestylowych. W takich bitwach zamiast miecza wystarczy piłka do koszykówki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.