Mieszko pierwszy

Piotr Sacha

|

MGN 06/2016

publikacja 20.10.2016 15:56

Na palcu Mieszka obraca się piłka. A na tej piłce druga piłka. Kolejne dwie fruwają obok.

„Granice są w nas”  – Mieszko realizuje  swoje motto na każdym treningu „Granice są w nas” – Mieszko realizuje swoje motto na każdym treningu

Mam na imię Mieszko – przedstawia się 23-latek. – Na drugie mam Gniewosz, a mój brat to Zawisza – dodaje. – Skąd w rodzinie tylu rycerzy? – pytam. – Moja mama uczy historii w gimnazjum – uśmiecha się Mieszko Włodarczyk, który, jak przystało na prawdziwego rycerza, stoczył wiele bitew… tyle że freestylowych. W takich bitwach zamiast miecza wystarczy piłka do koszykówki.

Palec jak wiertło

W domu ma blisko 80 piłek do kosza. Po miesiącu w kilku z nich robi się dziura. – Moje palce są jak wiertło – śmieje się Mieszko. Na występ zabiera ich zwykle pięć. Gdy zaczyna nimi kozłować, publiczności zaczyna się dwoić i troić w oczach. Ten trik ćwiczył pięć miesięcy. – Przetaczanie czterech piłek przez kark – dziewięć miesięcy. A kręcenie czterema piłkami – siedem miesięcy – zdradza Mieszko. A jedną? – Wystarczy kilka dni – zapewnia. Po raz pierwszy Mieszko zakręcił piłką na jednym palcu, gdy miał 11 lat. – Marzyłem, że będę wielkim koszykarzem. Moim idolem był Michael Jordan – opowiada. – Tylko że ja pochodzę z Okonka, małego miasta na skraju Wielkopolski. W mojej okolicy nie było zespołów koszykarskich – dodaje. Dopiero w trzeciej klasie gimnazjum Mieszko zobaczył prosty trik z piłką do kosza. – Wiedziałem, że to jest to, czym chcę zajmować się na poważnie – wspomina.

Piłki za oceny

Na 16 ocen na świadectwie gimnazjalnym Mieszko miał aż 12 szóstek. Dostał nagrodę burmistrza. Na cele naukowe mógł wydać 1000 złotych. – Poszedłem do sklepu sportowego. Kupiłem piłki i strój koszykarski – śmieje się. – Następnego dnia nauczyłem się żonglować trzema. Trenowałem cały dzień, żeby pochwalić się trikiem przed mamą. W liceum już nie rozstawał się z piłkami. Najpierw nauczył się wszystkiego, co potrafili inni. Półtora roku później wymyślał własne sztuczki, jakich nie znał nikt. – Chodziłem wszędzie z kartką i długopisem. Notowałem, kiedy tylko wpadał mi do głowy jakiś pomysł – opowiada Mieszko. Jego filmiki wrzucane do sieci robiły furorę.

Wielka bitwa

16-latek z Okonka przyjechał do Kalisza na wielką bitwę… to znaczy na zawody w koszykarskim freestyle’u. – Czekały mnie występy przeciwko dorosłym, najlepszym w kraju – wspomina. – W fina- łowym pojedynku pokonałem mistrza z Korei. W każdą niedzielę piłkę do kosza zamieniał na piłkę do nogi. I po trzech latach znał wszystkie piłkarskie triki. – Sam jestem swoim trenerem – uśmiecha się Mieszko Włodarczyk. – Nie ustalam, jak długo ma trwać trening. Raczej tylko to, ile wykonam prób tego samego triku. Przed publicznością wystąpił już 1300 razy – na imprezach sportowych, w szkołach, na ulicach, na dyskotekach, w programach telewizyjnych… – Jeszcze nie kręciłem piłkami przed meczem NBA… Ale wierzę, że to też mi się uda – mówi. Kiedy miał 16 lat, wymyślił swoje motto: „Granice są w nas”. – W stu procentach to się sprawdziło – zapewnia Mieszko. – Czasem słyszę, że to właśnie dzięki mnie ktoś zaczął trenować koszykówkę. I to jest moje największe zwycięstwo.

Jak zrobić trik z piłką

Piłka na obręczy z ramion 1. Bierzemy piłkę do ręki. Obie ręce wyciągamy przed siebie, tworząc kształt obręczy. 2. Piłkę popychamy ruchem nadgarstka. 3. Manewrując odpowiednio ciałem, stwarzamy piłce taki tor, żeby staczała się z górki. Piłka na palcu 1. Tak podrzucamy piłkę, aby nadać jej odpowiednią rotację. Na początku możemy użyć dwóch rąk. 2. Staramy się trafić palcem w sam środek piłki. Tam, gdzie przechodzi oś jej obrotu. 3. Zwracamy uwagę na to, w którą stronę piłka się obraca, i uderzamy w nią palcami. Tak, aby nadać obrotom większą prędkość.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.