Wojciech Cejrowski, podróżnik, dziennikarz, naczelny Kowboj RP specjalnie dla „Małego Gościa”
– Dociera Pan do najbardziej dzikich zakątków świata, czy zdarzyła się Panu jakaś niebezpieczna przygoda?
– Doprawdy nie wiem, co wybrać – katalog jest szeroki. Chce Pani z serii „niebezpieczni ludzie”, „niebezpieczne zwierzęta” czy może „zwyczajna głupota”?
– Niech będzie z serii „niebezpieczni ludzie”.
– Byłem aresztowany za porwanie i rozbicie autobusu w Gwatemali i gdybym nie uciekł przez taki okrągły otwór w latrynie, to siedziałbym do dzisiaj. Prawda była taka, że autobus parkował na stromej uliczce i zerwał się z ręcznego. Szofera nie było, więc ja się rzuciłem do kierownicy, ale odrobinę za późno i autobus wjechał z impetem w czyjąś chałupę. Potem się okazało, że ta chałupa to posterunek Gwardii Narodowej. No i całe szczęście, bo dzięki temu, że posterunek został rozwalony, miałem potem szansę na ucieczkę. Najbardziej niebezpieczne przygody wcale mi się nie zdarzają w dżungli. Tam jest jakoś spokojnie. Na Indian i dzikie zwierzęta mam swoje sposoby, ale na ludzi cywilizowanych nie bardzo.
– No to teraz jeszcze coś z serii „świat się śmieje”.
– Jak człowiek wesoły, to właściwie wszystko jest śmieszne. Wie Pani, że kiedyś wjechałem do Hondurasu na książeczkę ubezpieczeniową ZUS. Paszport miałem PRLowski, a więc komunistyczny, a w Hondurasie rządził porządny antykomunistyczny reżim, no więc nie chcieli mnie wpuścić. W końcu wymyśliłem sposób: Książeczka Zdrowia miała w środku fotografię (teraz już takich nie robią), miała rubryki, miała twarde okładki i odpowiedni format. Podaję żołnierzowi na takim maleńkim przejściu granicznym w lesie. On patrzy, pyta co to za kraj. Ja mu odpowiadam, że Republica de Ubezpieczalnia, on sprawdza w spisie krajów zakazanych, nie znajduje, kasuje 10 $ za wizę i już.
– Ale potem byli Indianie. Wiem, że Pana fascynują. Dlaczego?
– Ach, bo to ostatni honorowi ludzie na świecie. Indianin nie oszuka, nie złamie danego słowa, Indianin pójdzie z tobą na wojnę, jeżeli jesteś jego przyjacielem... Poza tym, to są jednak ludzie groźni. Zanim się zaprzyjaźnimy, zawsze jest ryzyko, że strzelą do mnie zatrutą strzałką. Jedni wchodzą na K2, inni samotnie przemierzają pustynie, a ja docieram do ostatnich dzikich plemion na planecie Ziemia. Jeśli będę żył przeciętnie długo, to jeszcze za mojego życia wszyscy Dzicy wyginą. Jestem więc jednym z ostatnich ludzi, który może ich opisywać jako naoczny świadek. To jest moje K2, mój prywatny Everest.
– Jak można się z nimi porozumiewać?
– Zawsze zabieram po drodze jakiegoś przewodnika Piętaszka. Kogoś, kto pochodzi z tych dzikich plemion, ale zna choćby kilka słów po hiszpańsku, po portugalsku albo (tak jak w Gujanie Brytyjskiej) po angielsku. No i krok po kroku uczymy się języka. Indianie mają świetną pamięć i szybko się uczą. Przeciętny dwugodzinny film Indianin będzie opowiadał mniej więcej przez cztery godziny, bo on opowiada wszystkie co do jednego dialogi i jeszcze dokładnie opisuje wygląd każdego wnętrza, pleneru i wszystkich po kolei rekwizytów.
– Jak Pan się porusza po dzikich terenach?
– Z przodu Indianin, z tyłu Indianin, a ja między nimi. Kiedy nagle padają w błoto i leżą twarzą do ziemi, ja robię to samo. Bez pytania. Na pytania będzie czas przy wieczornym ognisku. W dżungli są takie różne zabawne żyjątka... A te najgroźniejsze jakoś dziwnie nie lubią ludzi. Powiedzmy skolopendra – niby niewiniątko, podobne toto do stonogi, ale czy widział kto stonogi strzykające jadem na metr? A jak skolopendra dziabnie w palec, to ten palec puchnie dwudziestokrotnie (20!!!). Albo małe, kolorowe żabki... NIE DOTYKAJ, GRINGO!!!!! bo splunie i ci oko wypali. Albo takie malutkie pająki, które siedzą na gałęzi i całymi miesiącami czekają, aż ktoś pod nimi przejdzie – wtedy skaczą na głowę. W pierwszej chwili nic nie czujesz. Dopiero po tygodniu na głowie rośnie ci gula, a w tej guli mieszkają sobie małe pajączki, dzieci tego, który czekał cierpliwie na gałęzi. Są węże, które susami gonią za człowiekiem..... No więc na pytanie, jak się poruszam po dżungli odpowiadam zawsze tak samo: OSTROŻNIE.