Droga, światło, życie, prawda w 100%, wypłyń na głębię, dzieciak, twoja legenda czeka, głowa do góry, podnieś się i nie zwlekaj, proś, a otrzymasz, kołacz, a otworzą, pamiętaj te słowa, myśl sercem nie głową, z godnością przed siebie krocz obraną drogą zawsze do przodu, niech Bóg będzie z tobą, Elo, niech Bóg będzie z tobą.
– Jezus! Jezus! – skandują ze sceny chłopcy w szerokich spodniach i w bluzach z kapturami. Tłum pod sceną rozdziawia gęby ze zdziwienia. Hip- -hopowcy mówią o Bogu? – To nowy język, którym głosi się Ewangelię! – śmieje się ubrany w niebieski dres Maciek. – To moja kultura. Jestem klerykiem, wiesz? – dodaje ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu. – A to mój brat Tadziu. Od wielu lat tańczy breakdance. Jest w tym dobry. Chłopcy cieszą się jak dzieci. – Wreszcie coś się zaczęło dziać! – mówią. Przyzwyczajeni jesteśmy do rymowanek o ławeczce pod blokiem, ogromnej nudzie i paleniu trawy. A tu nagle wyskakują kolesie z takimi Bożymi tekstami.
Hip-hopowy kleryk
Maciek wychowywał się sam na bydgoskim podwórku. Zna świetnie język ulicy. Rok temu złożył papiery do seminarium. Wcześniej studiował marketing. – Nie obchodzi mnie, że coś tracę – mówi. – Wiem, że to co robię, w dzisiejszych czasach jest nienormalne. Być klerykiem, a potem księdzem. Ale uważam, że to co mnie czeka, będzie wspaniałą przygodą z Panem Bogiem. Wierzę, że z Nim można zrobić wszystko. Nie wiem jeszcze, co. Codziennie modlę się na adoracji, żeby było tak, jak On chce. Wiem jedno: chcę być dobrym kapłanem! Kiedy pierwsze zespoły rockowe zaczęły śpiewać piosenki o Jezusie, wielu kręciło głowami: „Rock i ewangelia? To się nie przyjmie”. Przyjęło się. Dowodem są setki płyt i tłumy na koncertach.
Kwiat, Wezyr i Bożek u Papieża
Niektórzy marudzą, gdy słyszą o hip- -hopowej ewangelizacji, a nawet odwracają się od muzyków. – Wiesz, co mnie trzyma? – pyta Maciek i zaraz odpowiada: wypowiedź Jana Pawła II. Po watykańskim występie tancerzy breakdance, Papież nie tylko im pobłogosławił, ale nazwał ich artystami! Jan Paweł II dokonał prawdziwego przełomu. Przyjął w Watykanie i błogosławił znanym tancerzom: Kwiatowi, Wezyrowi i Bożkowi. Po występie Piotr Madera – Wezyr – powiedział, że nigdy w życiu nie był tak szczęśliwy. – Jestem zaszczycony – opowiadał – że mogłem tańczyć dla Papieża. Zawsze uważałem go za niepowtarzalny autorytet. Podziwiam go za wiarę i za to, co robi. On dał mi nadzieję, że to, co ja robię, jest słuszne. Drugi z tancerzy, Łukasz Kwiatkowski, mówił, że największe prezenty na świecie nie dałyby mu tego, co czuł przez te kilka minut.
Rapmy Pana
Rap wdarł się jak lawa w muzykę chrześcijańską. Jeśli za słowami będzie stać życie raperów, przetrwa. I zrobi dużo dobrego. – Zagramy szczery, warszawski rap. Nie żadne bajery, ale czytelne, jasne słowa – opowiadali Żołnierze Pana przed występem na tegorocznym Song of Songs w Toruniu – największym polskim festiwalu chrześcijańskim. Koncert zatytułowano „Rapmy Pana”. Zdziwiona publiczność usłyszała prosty rytm i ewangelizacyjne rymy. Chwilę później tłum zafalował przy dźwiękach Full Power Spirit. Zespół z Białej Podlaskiej łączy rap z łatwo wpadającą w ucho muzyką. Tłum skandował wraz z zespołem: „A my wzniećmy bunt przeciwko nienawiści, niech brat z bratem serca rany zabliźni, niech nie powtórzy się historia pisana przez lata, Miłość jest lekarstwem na zło tego świata!”.