W wielu listach, jakie otrzymuję z ojczyzny, dobrzy ludzie piszą, że modlą się, bym mnie nie zmogła tęsknota. A ja im odpowiadam, że takiego uczucia już dawno się pozbyłem. Owszem, gdy jestem na wakacjach, tęsknię, ale za Indonezją. A jednak wróciła.
Do Polski tęskniłem na początku pobytu w Indonezji. Wszystko było obce: klimat, ludzie, niezrozumiały jeszcze język, jedzenie, obyczaje. Niektórym młodym misjonarzom jest na początku bardzo ciężko, szczególnie gdy przyjeżdżają sami. W grupie zawsze łatwiej. Opowiadał mi niemiecki misjonarz, że na początku był bliski załamania. Prawie przez tydzień nie miał do kogo się odezwać. Aż tu pewnego dnia przychodzi młoda kobieta i zaczyna mówić do niego po niemiecku. – Wiesz – opowiadał mi – to była jedyna osoba, z którą miałem kontakt, a przy tym była bardzo miła i chętna do pomocy. Inny młody misjonarz, amerykański, po pięciu dniach przyszedł do przełożonego domu w Dżakarcie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.