Siostra nie pozwala się sfotografować, nie chce nawet podać swojego zakonnego imienia. Przekonuje, że takie zasady panują u Sióstr Misjonarek Miłości. Ale kiedy zaczyna opowiadać o ludziach, ożywia się, a jej oczy nabierają blasku.
Na dworcu w Katowicach mieszka bardzo chory człowiek, opowiadali ludzie. Poszłyśmy sprawdzić. Był zmarznięty, zawszony, nieprzytomny. Siostry na wózku przywiozły go do naszego domu. Gdy kąpał się w ciepłej wodzie, powtarzał: „Ale fajnie, ale fajnie”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.