Jezus rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”. Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” Łk 17,11-19
Kilka lat temu wiele podróżowałem po Europie. Jeździłem sporo autostopem po Holandii. Któregoś dnia trafi łem do ludzi, którzy pozwolili mi mieszkać w budynku po starym barze, który kupili. Pomogli mi też znaleźć pracę na barce z piaskiem. Było nas dwóch: ja i starszy mężczyzna. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie. Do domu wracaliśmy tylko na weekend.
Problem polegał na tym, że Holender nie znał angielskiego i właściwie prawie wcale nie rozmawialiśmy ze sobą. Pokazywał mi tylko, co mam robić. Pływaliśmy razem przez 6 tygodni. Miałem więc sporo czasu na przemyślenia.
Dotąd żyłem bardzo szybko i nie miałem czasu, by pomyśleć, co naprawdę jest ważne w życiu. Przypomniałem sobie wszystkie bardzo niebezpieczne sytuacje, w których się znalazłem.
Zawsze udawało mi się szczęśliwie z nich wyjść. Z dnia na dzień przekonywałem się, że to nie była moja zasługa. Dotarło do mnie, że zacząłem rozmawiać z Bogiem. Chodziłem od dziecka do kościoła, bo tak wychowali mnie rodzice. Ale rzadko zastanawiałem się nad swoją wiarą. I dopiero na statku, gdy rozmowa z człowiekiem była niemożliwa, zauważyłem obecność Pana Boga w moim życiu.
Któregoś dnia wybrałem się w końcu do kościoła. Podczas przekazania znaku pokoju kapłan podszedł do mnie i podał mi rękę. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Gdy wróciłem do Polski, moje życie nie było już takie samo. Mogę powiedzieć, że wiara mnie uzdrowiła.