Kończąc kolejny dzień wędrówki, w którym przypada wspomnienie bł. Piotra Jerzego Frassatiego – siadamy, by pokusić się o krótką retrospekcję zdarzeń.
Przylecieli samolotem. Uciekli przed wojną. W Polsce zaczynają życie od początku.
Od dzieciństwa zachwycał mnie ten obraz. Nawet nie umiałem powiedzieć, co mi się w nim tak podoba, ale się podobało. Niby niewiele się tu dzieje, właściwie nic, no bo Pan Jezus siedzi nieruchomo.
Nowocześnie, bezpiecznie, jak w domu. Jak w bańce, która w końcu pęka i w świat idą dobrzy ludzie.