Luca Signorelli (ok. 1445–1523), Zmartwychwstanie ciał, fresk, 1499–1502 katedra Santa Maria i San Costanzo, Orvieto
Znacie Sindbada Żeglarza? Tak? O, to zazdroszczę, bo ja nie znam, czytałem tylko o nim. No dobra, nieważne, jeśli pytam, to tylko dlatego, że mi się skojarzyło z innym żeglarzem.
W epoce przedkomputerowej wysyłało się na święta kartki z życzeniami pocztą. Całkowicie nieelektroniczną. Do dziś niektórzy ludzie tak robią.
Chciałem tu dla Was sfałszować jakiś obraz, który nawiązywałby do (brrr!) szkoły, lekcji, egzaminów, testów – takich rzeczy.
Lubię muzykę, ale mało o niej wiem. To samo z muzyką, filmem, architekturą, książkami. Chciałabym w rok załatać luki w tej wiedzy ... Ale nie wiem, czy to się tak łatwo da ... być może starczy miesiąc ... Stanowcza
Michelangelo Merisi da Caravaggio (1571–1610), Powołanie św. Mateusza, Kościół s. Luigi dei Francesi, Rzym
Ten obraz nazywa się „Z wiatykiem”. Co to znaczy? Ano to, że ktoś umiera. Bo wiatyk to Komunia udzielana umierającym – „na drogę”. To od łacińskiego „via”, czyli droga właśnie.
Zaskakujący obraz, prawda? Pan Jezus we współczesnej scenerii. Co prawda to współczesność malarza, nie nasza, ale 120 lat temu, gdy to dzieło powstawało, panowie się z wyglądu od dzisiejszych panów specjalnie nie różnili. MGN 2011 03
Bywa, że jakiś malarz ma dziecko, które też zostaje malarzem. Bywa i tak, że w jednej rodzinie jest nawet kilku malarzy. Tak było na przykład u Kossaków, z których wyszło czterech malarzy. Ale holenderska rodzina Koekkoek pobiła rekord: w czterech pokoleniach było aż piętnastu malarzy!
Jusepe de Ribera wielkim malarzem był. Jak przystało na hiszpańskiego artystę, większość twórczego życia spędził w Neapolu