Jestem starszym nastolatkiem I wciąż nie potrafię pokonać nieśmiałości. Chciałem powiedzieć jednej dziewczynie, co czuję, ale nie przemogłem się. Przeczytałem gdzieś, że to wina mojej matki, która była wymagająca i surowa. Z drugiej strony nie wiem, czy nie odzywa się we mnie powołanie. Ta myśl wciąż natrętnie powraca. Trochę się w tym gubię. Zagubiony
Boję się przyznawać do moich nawet drobnych win, bo rodzice zaraz krzyczą, karzą, a nawet biją. Przestraszony
Tomka znam od dawna, będzie już ze dwadzieścia lat. To spory szmat czasu. Prawie tak wielki, jak odległości jakie wspólnie z nim przemierzyłem. Było się to tu to tam. Z niejednego pieca się chleb jadło. Często też nie był to piec. Czasem było to palenisko w lepiance, czasem ognisko w sercu puszczy.
Jestem gimnazjalistką. W klasie śmieją się ze mnie. Mam inne zainteresowania niż oni. Mówią, że biegam wciąż do kościoła, że zamiast chodzić na imprezy, opiekuję się rodzeństwem. Mam dosyć tych szyderstw, zaczepek, złośliwości. Wierząca
Nie zauważyłam, że jeden z kolegów zauroczył się we mnie. Chciałam być miła i koleżeńska, więc odpowiadałam na sygnały, na SMS-y, w których nie było nic osobistego, uśmiechałam się, rozmawiałam. On to inaczej rozumiał.