nasze media MGN 10/2024

Gabriela Szulik

|

MGN 02/2007

dodane 05.01.2007 13:25

Siostry drapią i gryzą

Pielęgniarki, katechetki, wychowawczynie, nauczycielki. Wszystkie były zakonnicami. Zginęły za wiarę albo w obronie czystości. Są ofiarami radzieckich żołnierzy.

Zastrzelone, zasztyletowane albo zesłane na śmierć głodową – 104 zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy. Tak zwane katarzynki. Najmłodsza miała 27 lat, najstarsza 60. 16 z nich zostanie ogłoszonych błogosławionymi.

Śmierć w refektarzu
Od trzech dni w Lidzbarku Warmińskim stała Armia Czerwona. Siostry katarzynki wiedziały, że pozostając w mieście, narażają się na śmierć. Za żołnierzami Armii Radzieckiej szła zła sława. Nie tylko bili Niemców, ale krzywdzili niewinnych ludzi – rabowali, a nawet mordowali. Katarzynki tym bardziej miały się czego obawiać, gdyż były Niemkami. Nie chciały jednak zostawić swoich podopiecznych. Tego dnia klęczały w kaplicy klasztornej w Lidzbarku Warmińskim. Był drugi lutego 1945 roku, święto Ofiarowania Pańskiego. Nagle do klasztoru wdarli się żołnierze. Zaczęli przeszukiwać dom. Zażądali spotkania z przełożoną, siostrą Sabinellą w jej pokoju. Jeden z żołnierzy zerwał jej welon z głowy i próbował zgwałcić zakonnicę. Gdy to się nie udało, Sowieci zwołali wszystkie zakonnice do klasztornej jadalni. Z wściekłością w oczach krążyli wokół zakonnic. Jeden zbliżył się do siostry Anicety. Ponieważ się broniła, dostała strzał w brzuch. Obok niej uklękła siostra Gebharda. Zaczęła modlitwę za umierających. Tego widoku nie wytrzymał inny czerwonoarmista. Strzelił zakonnicy prosto w serce. W to święto zginęły jeszcze dwie inne zakonnice. Siostra Sabinella, przełożona, dostała w końcu strzał w szyję, bo chroniła siostry, gdy żołnierze zrywali im welony z głów, a siostra Ermelinda musiała zginąć, bo chciała pomóc przełożonej.

Śmierć w schronie
W Olsztynie Sowieci byli dziesięć dni wcześniej. Tam też dokonali spustoszenia. Siostry katarzynki pracujące w miejscowym szpitalu słyszały już o nieludzkich wyczynach żołnierzy Armii Czerwonej. W mieście z każdą godziną nasilały się strzały. Zakonnice postanowiły razem z chorymi schronić się w bunkrze. Niedługo potem żołnierze zdobyli schron. Najpierw zagrabili wszystkim zegarki i pierścionki. Potem zaczęli grozić siostrom pielęgniarkom, wymachując bronią przed ich oczami. Nagle jeden z nich rzucił się na siostrę Mauritię, ale gdy ta zaczęła się gwałtownie wyrywać, zauważył siostrę Christophorę, którą w tej chwili otoczyło kilku żołnierzy. Jej nie udało się już uwolnić. Siostrę Christophorę zatrzymano, a pozostałym zakonnicom natychmiast kazali opuścić bunkier. Siostra krzyczała, broniła się ze wszystkich sił. Walczyła prawie dwie godziny. Bezskutecznie. Uderzona kolbą karabinu słabła coraz bardziej. Chorzy w schronie obok słyszeli jej jęki. Po kilku godzinach zakonnice znalazły siostrę Christophorę rozebraną, poranioną, ze sztyletem w piersi. Przypomniały sobie jej słowa, które powtarzała zawsze, gdy ludzie opowiadali o Sowietach: „Nigdy nie pozwolę się zhańbić. Wolałabym prędzej za to oddać życie”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..