Emerytura promów
Start promu Discovery. Prom jest tak ciężki, że na orbitę musi być wynoszony przez dwie „rakiety”. Pomarańczowe „cygaro” to zbiornik paliwa fot. PAP/EPA/JUSTIN DERNIER

Emerytura promów

Tomasz Rożek

MGN 04/2011

publikacja 11.03.2011 09:30

Pod koniec lutego w kosmos poleciał po raz ostatni wahadłowiec Discovery. Za kilka tygodni wystrzelony zostanie prom Endeavour, a w czerwcu Atlantis. Wtedy zakończy się 30-letnia era wahadłowców. Nareszcie.

Promy kosmiczne, albo inaczej wahadłowce, miały być rewolucją, miały być pierwszymi statkami kosmicznymi, których można używać wielokrotnie. Oczekiwano, że będą trochę jak samoloty, które po wylądowaniu i zatankowaniu, mogą znowu wzbić się w powietrze. Nic z tego nie wyszło. Problem nie tkwił w pomyśle statków wielokrotnego użytku, tylko w technologiach i konstrukcji, jaką wybrano. W ciągu 30 lat na orbitę okołoziemską amerykańskie promy latały 128 razy. Najczęściej w kosmosie bywał prom Discovery (36), najrzadziej Challenger (10 razy). Gdyby policzyć dystans, jaki pokonały wszystkie wahadłowce, okazałoby się, że „przeleciały” ponad 760 mln km. Dużo? Gdy planowano i rozpoczynano budowę promów, mówiło się, że będą latały w kosmos dwa, trzy razy w miesiącu. W rzeczywistości latały średnio co trzy miesiące. I to z wielkim trudem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..