Hau, Przyjaciele!
Pielgrzymi wyruszyli. Wszystkie nastolatki z naszego domu. Nawet Michasia chciała iść, ale ma obiecany przyszły rok, jeśli będzie mocno trenowała chodzenie. Gdy tylko to usłyszałem, zacząłem szczekać, skamleć, merdać ogonem. No i zostałem zrozumiany. Ja mogę być trenerem Michasi. Mało tego, ja służę każdemu, kto chce zdobyć kondycję. Pan uznał, że można nawet na mnie zarobić- będzie mnie wynajmował do wyrobienia sportowej sylwetki, poprawy samopoczucia itd. Bardzo mi się to spodobało. Póki co mam jedną klientkę, czyli Michasię, a pracuję z nią jako wolontariusz. Wczoraj z powodu strasznego upału wróciliśmy z pól zziajani, ledwo włóczący nogami. A całe przedpołudnie zajmowałem się maluchami w parafialnym punkcie opieki nad dziećmi. Przeganiałem najmłodszych ze słońca, szczekałem pod najstarszymi drzewami, by je tam ściągnąć, razem z nimi biegałem pod strumień wody. Czy dzisiaj będzie lżej? Pani bardzo się martwi o pielgrzymów, ale dzwonili, że dają rady. Nie dziwię się, przecież trenuję z nimi chodzenie od pierwszego dnia, gdy zamieszkałem w tej rodzinie. Cześć, Tobi- trener.