nasze media MGN 11/2024
dodane 06.04.2010 12:58

poniedziałek, 6 kwietnia, 2010R.

Hau, Przyjaciele!
Święta minęły, ale dzisiaj jest też miło. Co prawda Pan i Pani wyszli do pracy, ale dzieci zostały w domu. Najpierw było wielkie spanie. Bardzo to lubię, ale chyba są jakieś granice. Tym bardziej, że usłyszałem ruch na korytarzu. To Michasia wyszła do ogrodu, by ćwiczyć jazdę na nowym rowerze. No ktoś musi pilnować dziecka. Rozszczekałem się jak szalony, więc Paulina wyszła z pościeli, by mnie wypuści. Kuba mruczał coś na temat męczącego kundla, ale nie jestem przekonany, czy to mogło dotyczyć mnie. Zdążyłem dopchać się do furtki, by biegać za Michasią, która chyba ze 20 razy okrążyła kościół św. Antoniego. Język zwisał mi do ziemi, ale dziewczynka nie myślała nawet o przerwie. Na szczęście jej mama była przewiana i przemarznięta. "Wracamy do domu"- zawołała i na nic nie zdały się protesty córeczki rozgrzanej jazdą. Wróciłem do mieszkania i to w świetnym momencie, bo Kuba właśnie zasiadał do śniadania. A po świętach jest ono pyszne. W dodatku nikt nie szczędzi mi resztek. Chwilę później zadzwoniła Jadzia i wprosiła się na ploteczki. Dziewczyny rozsiadły się przy kuchennym stole, a ja ukryłem się pod nim i jednostajnym głosem przypominałem o podstawowych obowiązkach wobec zwierząt, czyli o karmieniu. "Koniec!"- krzyknęła nagle Paulina. -"On zjadł już kilka kawałków sernika. Jeszcze mu zaszkodzi." Nie protestowałem, tylko udałem się do wiklinowej budki. Cisza, ciepło w mieszkaniu, jednostajne stukanie w klawisze komputerów. Ułożyłem się wygodnie i zasnąłem. Cześć, Tobi.


  • Poprzednie dni:.
  • « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..