Hau, Przyjaciele!
Czas wracać. Siedziałem w pławniowickim parku przywiązany do potężnego drzewa. Pewnie, że czułem się pokrzywdzony. Ale bez przesady. Dziewczyny poszły bowiem na mszę do pałacowej kaplicy. Przedtem przez godzinę ćwiczyły śpiewy. A ja w tym czasie goniłem jakiegoś młodego kota, który specjalnie zakradał się i drażnił mnie tym niesamowicie. Oczywiście, gdy rzucałem się jego kierunku- uciekał na drzewa. Wiedziałem, że mam mało szans na sukces, ale trzeba szanować tradycję. A ona nakazuje, aby pies gonił kota. Dlatego kiedy zaczęła się msza, leżałem wykończony w cieniu wielkiego drzewa, a złośliwy kociak gdzieś zniknął. Może zauważył, że Paulina przywiązała mnie do pnia? W ten sposób nasza zabawa straciła sens. Można spokojnie drzemać. A potem wskakuję do kosza i jedziemy do domu. Cześć. Tobi.