Hau, Przyjaciele!
Zaraz po mszy Kuba wybiegł na rower. Bardzo się gdzieś spieszył, nawet na mnie nie spojrzał. A w domu spokojnie, Paulina odrabiała lekcje, by mieć bezstresowy wieczór, Pan wypełniał jakieś dokumenty, Pani kończyła obiad. Asystowałem jej w kuchni i coraz bardziej niecierpliwie czekałem na sygnał. No bo chyba będzie jakaś wycieczka, spacer, odwiedziny? Wreszcie przy obiedzie rodzina zaczęła coś planować. Oprócz Kuby, który siedział zamyślony. "A ty jaką masz propozycję?"- zapytała go mama. "Ja chyba z wami nie pójdę, wolałbym sam pojeździć na rowerze albo się przejść". Paulina zakrztusiła się, słysząc takie stwierdzenie, rodzice wymienili spojrzenia. "No cóż, taka jest kolej rzeczy, że powoli będziecie chcieli spędzać trochę czasu bez nas. Tylko przyjdź punktualnie na kolację". A ja nie narzekam. Poszliśmy daleko na pola, Paulina bawiła się cały czas ze mną, świetnie rzucała patyki, trochę się ścigaliśmy. Trudno, póki ktoś się mną zajmuje, możemy spedzać czas w niepełnym składzie. Wiem, jestem egoistą, nie bierzcie ze mnie przykładu. Cześć. Tobi.