Hau, Przyjaciele!
Już zrozumiałem, że skończyła się nauka, a dzieci biegają na rekolekcje. Dzięki temu w domu jest nieustanny ruch, co bardzo lubię. Pani zostawia na stole kartki z zadaniami do wykonania. To świetny pomysł. Rozkazy Pani wprowadzają energię, czasami złość, wiele pretensji, ale bezruch nikomu wtedy nie grozi. Nie ma siedzenia przy biurkach, tylko porządkowanie, odkurzanie, wyrzucanie niezliczonych ilości drobiazgów. A ja mogę je porywać, szarpać, biegać z różnymi "skarbami" po mieszkaniu. Najbardziej się zachwyciłem, gdy Pani wystawiła z półek i szafek wszystkie buty. Uznałam, że zrobiła to specjalnie dla mnie, bym się nie nudził. A poza tym śmiesznie machała rękami, krzycząc na mnie. Z mieszkania uciekłem wtedy, gdy Paulina zaczęła płynem myć meble, gdy pojawił sie płyn do szyb, do paneli. Chyba mam alergię na środki czystości. Ukryłem się w garażu, gdzie Kuba i Pan też coś porządkowali, ale bez przesady, bez polerowania na wyski połysk. Nawet uznałem, że przez parę dni można by spać w garażu, aż mieszkanie pokryje isę przynajmniej cieniutką warstewką kurzu. Cześć. Tobi.