Hau, Przyjaciele!
Marianki zbierały się pod plebanią już wczesnym popołudniem. Ksiądz Wojtek zaplanował na Niedzielę Palmową krótką inscenizację. Młodzież wprowadzi parafian w przedziwną atmosferę tego swięta. Siedziałem przy płocie i nastawiałem ucha. Dziewczyny ćwiczyły role przy uchylonym oknie. Asia grała na gitarze, a Weronika wzięła skrzypce. Nie mam zaufania do tego instrumentu. Bo mimowolnie podnoszę łeb i wyję, jeśli tylko rozlegają się wysokie tony. Teraz też uległem temu nakazowi, a z sali rozległ się chóralny wybuch śmiechu. Bardzo się zawstydziłem. Na szczęście już po chwili dziewczyny wybiegły na dwór. 5 przyjaciółek wparowało do naszego ogrodu z prośbą do pani Marii, by pomogła przygotować strój. Bo kto ma tyle jednobarwnych prześcieradeł, starych zasłon, obrusów, jeśli nie nasza sąsiadka? Ja też wepchałem sie do jej mieszkania. Ale nie po kostium, lecz- by zgodnie z tradycją- wyjeść Funi wszystko, co tylko było w miskach. Cześć. Tobi.