Niedziela mogła być wielkim dniem Kubicy - podaje dziennik.pl. Polak startował z drugiego miejsca, tuż za wicemistrzem świata Lewisem Hamiltonem.
Wyścig zaczął się znakomicie. Kubica długo jechał jako drugi za Hamiltonem. Potem jednak zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Samochody wylatywały z wyścigu jeden za drugim - widać było, że brak kontroli trakcji jest dla wielu kierowców problemem. Do mety dojechało ledwie siedem z 22 bolidów!
Niestety, na 10 okrążeń przed końcem do boksu musiał zjechać Kubica - był wówczas 6., staranowany z tyłu przez Nakajimę. "Nakajima za późno hamował i uszkodził mi zawieszenie:. powiedział Kubica.
Z boksu już nie wyjechał. Nakajima zajął szóste miejsce, ale został ukarany przesunięciem o 10 miejsc do tyłu na starcie do kolejnego wyścigu - o Grand Prix Malezji (23 marca).