publikacja 31.10.2025 10:25
Łączy je miłość do Boga i cierpienie w intencji grzeszników. W przyszłości mogą stać się świętymi.
Wiosną 1979 r. jego zdrowie drastycznie się pogorszyło. Wkrótce stracił wzrok. Nie narzekał jednak na nic, prosił jedynie o codzienną Komunię Świętą. – Pod koniec ból był tak silny, że modlił się głośno: „Jezu, ratuj! Weź mnie do siebie, już nie dam rady!” – mówiła jego mama. – Trzymałam go za rękę. A Silvio powtarzał: „Mamo, Pan Jezus mnie bardzo kocha i zabierze do nieba”. Ta świadomość przynosiła mu ulgę.
Sakrament namaszczenia chorych otrzymał 24 września 1979 r., tego samego dnia zmarł. 8 lutego 1995 r. arcybiskup Turynu kard. Giovanni Saldarini otwarł proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny na szczeblu diecezjalnym. W 2014 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego cnót.
Mogę odejść z aniołami?
Francuska Anna de Guignè ur. 25 kwietnia 1911 w Annecy-le-Vieux nie była grzecznym dzieckiem. Była cholerykiem. Kiedy na świat przyszedł jej brat, z zazdrości o niego, kopała go. Kiedy miała 3 lata, wybuchła I wojna światowa, w której zginął jej tata. Jego śmierć bardzo odmieniła dziewczynkę.

Zaczęła stawiać sobie drobne wyrzeczenia. „Och, nie robię z siebie męczennicy! Poprzestaję na rezygnacji z tego, co lubię, i akceptacji tego, co nie jest przyjemne. Są to malutkie ofiary, lecz wiem, że podobają się Bogu” – napisała. Głębokiej przemianie dziewczynki towarzyszyło niezwykłe zakochanie w Jezusie. Traktowała Go jak wielkiego przyjaciela. Szukała u Niego pociechy i ze wszystkich sił starała się postępować zgodnie z Jego wolą.
Na lekcjach religii zaskakiwała siostrę zakonną wiedzą i wiarą. Przystąpiła do wczesnej Komunii św. 26 marca 1917 r. w poniedziałek, w Wielkim Tygodniu. Powzięła wtedy postanowienie, by zawsze być posłuszną. Później, podczas krótkiej, śmiertelnej choroby Ania ofiarowała Zbawicielowi każdą godzinę swego cierpienia, prosząc o nawrócenie grzeszników. Już za swego życia wyprosiła nawrócenie niejednemu z nich. „Dla mojego Jezusa pragnę mieć serce czyste jak lilia” – mówiła.
W 1921 r. zachorowała na zapalenie opon mózgowych. Jej stan pogarszał się w szybkim tempie, lecz mimo ogromnego cierpienia znalazła dość siły, by powiedzieć: „Pragnę złożyć w ofierze moje cierpienie jak Jezus na krzyżu”.
Anna umarła 14 stycznia 1922 roku. Jej ostatnie słowa, wypowiedziane do opiekującej się nią siostry brzmiały: „Siostro, mogę odejść z aniołami?”. „Oczywiście, kochanie”. „Och, dziękuję, siostro. Bardzo dziękuję!”. Chwilę wcześniej powiedziała mamie i rodzeństwu, że widzi swojego anioła stróża. Na 5 dni przed śmiercią miała wizję nieba. Zmarła mając zaledwie 11 lat. 3 marca 1990 r. Jan Paweł II potwierdził heroiczność jej cnót.
Będę pasterzem dusz
„Dużo myślałem i tak bardzo się wstydziłem, że Chrystus obdarzył mnie miłością, a ja obdarzam go grzechami, które popełniam. Bóg chce, bym zbliżał się do Niego, przeobrażając się i stając się coraz lepszym…”. Faustino Pérez-Manglano urodził się 4 sierpnia 1946 r. w Walencji.

Był radosnym dzieckiem, lubił chodzić do szkoły, grać w piłkę nożną, jeździć na wycieczki, czytać książki, chodzić do kina. Gdy miał 13 lat postanowił, że codziennie będzie modlić się Różaniec. W przyszłości chciał zostać kapłanem. „Chcę być zakonnikiem marianistą i wykładowcą chemii” – pisał. „Cudownie jest myśleć o tym, że przez całe życie będę w służbie Jezusa i Maryi. Będę pasterzem dusz” – zapisał innym razem dodając, że chętnie wyjechałby na misje do Ameryki Południowej, „gdzie tak bardzo brak ludzi do ratowania dusz”.
W 1961 r. jego stan zdrowia znacznie się pogorszył z powodu choroby Hodgkina, zwanej też ziarnicą złośliwą. Jest to choroba nowotworowa atakująca węzły chłonne. Jej przebieg długo jest bezobjawowy. Chłopiec wiadomość o zbliżającej się śmierci przyjął z naturalnością.
Będąc ciężko chorym, w 1962 r. został członkiem Sodalicji Mariańskiej. 9 lutego 1963 r. otrzymał sakrament namaszczenia chorych. „Niech przyjdzie śmierć wtedy, kiedy Bóg zechce. Niech przyjdzie w takim czasie, w takim miejscu i w taki sposób, jaki jest dla mnie najlepszy” – modlił się, prosząc Maryję o orędownictwo.
Zanim umarł 3 marca 1963 r. obiecał zająć się w niebie sprawą powołań. Swoje przeżycia Faustino opisał w „Dzienniku”. „Jestem bardzo szczęśliwy. Pragnę cierpieć dla Chrystusa, który tak wiele wycierpiał dla mnie. Chcę zostać świętym. Chcę przez swoją obecność dawać świadectwo Chrystusowi” – zapisał.
Dekret o heroiczności cnót został ogłoszony 14 stycznia 2011 r.