Który to już raz wędruję przez leśne ostępy w poszukiwaniu ciekawych fotograficznych tematów...
Las w pełni wiosny tętni podwojonym rytmem, a najważniejsze wydarzenia w świecie zwierząt związane są z podrastającym młodym pokoleniem skrzydlatych i czworonożnych mieszkańców kniei.
Odgłosy z zarośli
O poranku las jest niczym filharmonia. Niezliczone ilości odgłosów tworzą jedyny w swoim rodzaju poranny koncert. Wśród tej wielkiej różnorodności dźwięków moją uwagę zwraca delikatne popiskiwanie dobiegające z zarośli. W pierwszej chwili odgłos skojarzyłem – jak się za chwilę okazało, błędnie – z głosem pisklęcia puszczyka uralskiego. Młode sowy nierzadko przebywają na ziemi, bo po opuszczeniu bezpiecznej dziupli, próbując swoich sił na pobliskich konarach, z racji początkowej niezdarności lądują na ziemi, skąd nawołują rodziców. Ruszyłem w kierunku odgłosu, bacznie obserwując otoczenie, bo samica puszczyka uralskiego w obronie potomstwa potrafi zaatakować nawet człowieka, a szpony ma niebezpiecznie ostre… Jestem coraz bliżej źródła dźwięku i w końcu widzę – to sarnie koźlę!
Mama czuwa
Chyba z tego powodu, że ten fragment lasu znany mi jest jako ostoja puszczyka uralskiego, mimowolnie przypisałem dobiegający głos pisklęciu sowy. Teraz jednak uświadomiłem sobie, że pisklak brzmi nieco inaczej… Jakby szczęścia było mało, okazało się, że kilka kroków obok jest jeszcze drugi sarni osesek. Szybko wykonuję kilka zdjęć przesympatycznym młodym i oddalam się z tego miejsca. Młode przebywają same, bo taka jest strategia obronna tego gatunku. W początkowym okresie życia nie wydzielają one żadnego zapachu, co jest dobrą ochroną przed czworonożnymi drapieżnikami. Mama zawsze czuwa, ukryta w pewnym oddaleniu, do młodych przychodzi tylko w porach karmienia. Trzeba więc pamiętać, by nie zabierać z łąk czy lasów odnalezionych, pozornie samotnych młodych.