nasze media Najnowszy numer MGN 03/2024
dodane 27.08.2020 10:47

Lepiej być pracowitą pszczołą niż leniwym wołem.

Dostałam kiedyś miód. Prezent bardzo mnie ucieszył, bo miód lubię i zwykle już wczesną jesienią robię spory zapas na zimę. Spojrzałam na etykietę, czytam: „Miód faceliowy”. Skąd ta facelia? Wielokwiatowy, lipowy, spadziowy, wrzosowy, nawet gryczany, ale faceliowy…?

O takim miodzie nie słyszałam. A że człowiek uczy się przez całe życie, co już tu nieraz przyznawałam, zaczęłam szukać. I znalazłam. Facelia błękitna, bo taka jest jej nazwa, pochodzi z Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Okazuje się, że w Polsce też jej się spodobało, a facelia spodobała się pszczołom. Popatrzcie w prawo, na duże zdjęcie. To właśnie facelia błękitna. Piękna, prawda? Pszczoły za nią przepadają, co widać na zdjęciu, a konkretnie przepadają za pyłkiem i nektarem schowanym w uroczych błękitnych kwiatach facelii, by zamienić je w złoty miód. Dlatego pszczelarze nazywają facelię „królową roślin miododajnych”. No to wiemy już, dlaczego miód nazywa się faceliowy. A dlaczego pszczelarze mówią o nim „szlachetny”? Ktoś powie: miód jak miód, jest przede wszystkim słodki. To prawda, ale miód faceliowy, jak twierdzą miłośnicy pszczół i miodu, jest wyjątkowo smaczny, ma delikatną cytrusową nutę i ciekawy zapach. Jednym słowem „och i ach…”. Jeśli do tego dodać jeszcze, że jest on dobry na przeziębienie i osłabienie, że wzmacnia odporność i warto go stosować, kiedy „coś nas bierze”, że jest naturalnym antybiotykiem i chroni przed wirusami, i w ogóle wzmacnia organizm, to właściwie wniosek jest prosty: taki miód obowiązkowo trzeba mieć. Tym bardziej teraz, kiedy wirusy ruszają do ataku. Dlaczego ja tyle o tym miodzie? Nie tylko dlatego, że byliśmy w Apilandii i tam o miodzie powiedziano nam wszystko, a my napisaliśmy prawie wszystko (czytajcie na ss. 2–5), ale dlatego, że zafascynowały nas główne bohaterki każdej pasieki. Znacie powiedzenie „pracowity jak pszczoła”? To może „pracowity jak mrówka”? Ja jednak wolę „pracowity jak pszczoła”. Dlaczego? Bo pszczoły pracują niewyobrażalnie ciężko i żmudnie, ale nie narzekają, tylko robią swoje. Wiecie, ile taka pszczoła musi się napracować, żeby wytworzyć słoiczek miodu? Wyobraźcie sobie, że w ciągu całego swojego życia jedna pszczoła produkuje zaledwie małą łyżeczkę tego specjału! A ile takich łyżeczek mieści słoiczek…? Gdy pszczoła wylatuje z ula, odwiedza nawet sto kwiatów, zbiera nektar, wraca, odpoczywa najwyżej 5 minut i znów wylatuje. I tak nawet 15 razy w ciągu dnia. Już wyobrażam sobie to marudzenie i zmęczenie, gdyby mama kazała Wam kursować tam i z powrotem po kilka kilometrów za każdym razem… Właściwie to sobie tego nawet nie wyobrażam. A pracowite pszczoły – owszem. Oprócz tego jeszcze porządkują ul, karmią larwy i usługują trutniom. Wiecie już, dlaczego o miodzie zaczęłam i domyślacie się pewnie, dlaczego o pracowitych pszczołach opowiadam. Bo do nich porównuje się człowieka, który dużo i dobrze, i z pożytkiem dla siebie i innych pracuje. Do pracowitych pszczół można porównać uczniów, którzy godzinami, systematycznie, z dnia na dzień uczą się, odrabiają zadania – tak długo, aż się nauczą. Dobrze, solidnie wypełniają swoje obowiązki, a nie lenią się jak przysłowiowy wół. Gdyby pszczoły przestały pracować, nie mielibyśmy ani owoców ani warzyw, ludzkość przetrwałaby najwyżej cztery lata – tak mówią naukowcy. Myślę, że świat też by zginął, gdyby ludzie przestali pracować, a dzieci przestały się uczyć. Dlatego nie narzekamy, że koniec wakacji, tylko zabieramy się do solidnej pracy. Od pierwszego dnia. Tak jak w pszczelim ulu. A, i poproście mamę, żeby kupiła miód. Może być faceliowy ;) Przyda się na  pewno! PS Naklejki, które znajdziecie w „Małym Gościu”, przyklejcie na zeszyty szkolne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..