Sobota, 2 grudnia
„Strażnik skarbu”- świetny pomysł na roraty ze św. Józefem. Faktycznie strzegł przez wiele lat najważniejszego skarbu . Pan odłożył gazetę i zaczęli z Panią wspominać swoje roraty sprzed lat. Dzieci nie dosiadły się do stołu, tylko w pośpiechu skończyły śniadanie i już szykowały się do wyjścia. Ja z nimi, bo od dawna nie opuściłam ani jednego spotkania marianek. „Przypominam, że dzisiaj będziemy w naszej kuchni piekły pierwsze pierniki”- zawołała z przedpokoju Paulina. Dzięki temu nie dojrzała miny swojej mamy, ale ja ujrzałam i aż przysiadłam. Oj, chyba córka się zorientowała, że coś jest nie tak. „Mamo, o co chodzi?”- naciągnęła się, by zerknąć do kuchni. „Powiem szczerze, bo jesteście coraz starsze, podobnie jak ja. Chodzi mi o to, byście w tym roku zostawiły po sobie błysk. Nie tylko z grubsza, ale każdy szczegół ma lśnić- podłoga, blat, foremki, piekarnik. Paulina wzniosła oczy do góry. „Przekonasz się, że o ile ty straciłaś siły od zeszłego roku, to każda z nas chyba wręcz spotęgowała i umiejętności, i kobiecą umiejętność dostrzegania kuchennych spraw.” Córka zniknęła, mama siedziała zamyślona. Poczuła się nieszczególnie, ale jedno zerknięcie na Pana i już oboje parsknęli śmiechem. „To może w tym czasie wybierzemy się do kina, gdy młode kobiety opanują kuchnię?” No, tego chyba Pani potrzebowała. Wstąpiła w nią adwentowa energia, oburzona wypomniała, że święta coraz bliżej, że zaraz rozplanuje prace, że dzisiaj zaczyna, że owszem, udostępni kuchnię, ale w tym czasie pojadą na zakupy, odwiedzą dziadków, a potem porządki w sypialni. Co było dalej, nie wiem, bo spóźniona pobiegłam na zebranie. Cześć. Astra