Czy to już wakacje, czy o co chodzi? Rodzinka siedzi w domu. To znaczy nie do końca siedzą, bo są w ciągłym ruchu, szczególnie, że robi się ciepło i słonecznie. Najpierw jednak wypełniony został rozkaz Pani, by pomalować przedpokój i łazienkę. Nastąpiła taka mobilizacja, a Pan z Kubą tak podzielili pracę, że wczoraj po południu mieszkanie lśniło nowością, że z rozpędu odświeżona została też kuchnia. Mogłam spędzić te pracowite godziny w ogrodzie i wspierać sąsiadów, którzy zajęli się tutaj porządkami. Po południu Paulina z koleżankami stroiła grotę, ustawiały kwiaty, zamiatały, bo zaczynają się nabożeństwa maryjne. Ale wiadomo, to nie dla mnie. Kuba wyrusza dzisiaj w góry na dwa dni, oczywiście, beze mnie, Paulina umówiła się z koleżankami na rowery, oczywiście beze mnie, więc położyłam się zrezygnowana w koszu i smętnie obserwowałam ich przygotowania. Pan wyszedł do ogrodu i oświadczył, że praca musi mieć jakieś granice, że zaprasza Panią i sąsiadów na ciekawą, chociaż bardzo bliską wyprawę. Chce w tym miesiącu dokładnie spenetrować tereny wokół jezior w Czechowicach. Tam są niezwykłe jary, zarośnięte ścieżki, znane tylko wędkarzom. Psy mogą swobodnie biegać, dorośli odpocząć, dzieci zaś uruchomić wyobraźnię i świetnie się bawić. No to ruszamy za pół godzinki. Najpierw do kuchni, do miski, by się najeść przed wycieczką. Cześć, Astra.