Hau, Przyjaciele!
Pławię się w słońcu, ledwo wybieram czas na drzemki w najbardziej nasłonecznionych miejscach ogrodu, a i tak ciągle ktoś mnie budzi. Dopiero wczoraj po południu zrobiło się cicho i pusto. Paulina i Jadzia położyły się na leżakach. Rozmawiały leniwie, ale też coraz bardziej ponuro. Podobno mnóstwo koleżanek jest szczęśliwie zakochanych, a one nie. Podobno właśnie w tę słoneczną niedzielę inne dziewczyny jeżdżą z kolegami na wycieczki rowerowe, na romantyczne spacery, a one nie. Podnosiłam ze zdumieniem raz prawe, a raz lewe oko. No bo biedne są, skoro te koleżanki nieżyczliwe, zarozumiałe, traktują je z góry, uważają siebie za dorosłe. Dobrze, że między nami- psami- nie ma takich konfliktów i nieporozumień. Nagle poderwałam się, bo przed furtką stała Marysia. W wypchanej reklamówce miała jakieś materiały, mnóstwo koronek, igły i nici. Opowiadała z wypiekami twarzy, że pani Helenka przekonała ją do samodzielnego uszycia pięknych poduszek. Jedna już gotowa i dziewczyny aż jęknęły z zachwytu, gdy ją ujrzały. Oczy się zaświeciły, każda już widziała oczami wyobraźni takie poduszki w swoim pokoju. Tymczasem Marysia tłumaczyła, że to proste, że dostała sporo materiału i jeszcze więcej koronek, więc już mogą się wziąć do pracy. Nawet igły, nici i nożyczki miała w przepastnej reklamówce. Nagle problem chłopaków i zakochanych koleżanek stał się nieistotny, przecież każda musi mieć niezwykle piękne poduszki już, zaraz. Jeśli będą w tym entuzjazmie trwały do wieczora, to chyba nawet ze mną nie wyjdą. Ale wolę te ich błyszczące oczy niż ponure wzdychanie. Cześć. Astra