nasze media Najnowszy numer MGN 03/2024

Franek Fałszerz

|

MGN 02/2003

dodane 28.05.2020 18:56

Nowo narodzony

Georges de La Tour (1593-1652), „Nowo Narodzony”, ok. 1644-1649, Muzeum des Beaux Arts, Rennes

Jeszcze trwa atmosfera Świąt, więc nie od rzeczy będzie przedstawić Wam dzisiaj obraz o takiej świątecznej tematyce. Namalował go Georges de La Tour. Z tym artystą to jest dziwna historia. Należy do najwybitniejszych malarzy świata, ale na taką opinię przyszło mu czekać prawie trzysta lat. W czasie między jego śmiercią, która to niemiła okoliczność przydarzyła mu się w 1652 roku, a początkiem dwudziestego wieku zieje wielka dziura. Tak się dziwnie stało, że kiedy chłopisko umarło, zaraz o nim wszyscy zapomnieli. Ot tak po prostu, jakby nie istniał. Jego obrazy zaczęto przypisywać komu innemu (moje drogie smoki, podpisujcie swoje dzieła), a o de La Tourze słuch zaginął. W 1863 roku pewien badacz wyszperał jakieś papiery, w których było napisane o malarzu z Luneville w Lotaryngii o nazwisku de La Tour. Badacz zapisał w swoich notatkach: „Według moich informacji nic nie pozostało z dzieła La Toura. Być może kiedyś, w jakimś wiejskim kościółku ktoś odnajdzie zapomniany obraz tego malarza. Czekajmy zatem”. No i czekali. Aż nadszedł rok 1915. Trwała I wojna światowa. Któregoś dnia niemiecki historyk sztuki, Hermann Voss, powołany do wojska jako oficer rezerwy, stał sobie przed obrazem „Nowo Narodzony”. To właśnie ten, który poniżej widzicie. A wtedy dzieło to było przypisywane jakiemuś holenderskiemu mistrzowi. Więc stoi tak sobie pan Hermann, stoi, aż tu nagle przypomniał sobie, że widział już w jakimś małym muzeum dwa obrazy podobne do tego, a podpisane nazwiskiem Georges de La Tour. No tak – ten sam sposób prowadzenia pędzla, podobna kolorystyka i atmosfera. Więc to ten sam autor! No i wydało się. – Ależ to niesłychanie oryginalny i zdolny artysta! – zaczęli zachwycać się znawcy. Rozpoczęły się poszukiwania zaginionych obrazów de La Toura, a raczej zaginionego de La Toura, którego obrazy wisiały często w różnych zapyziałych kątach. Do tej pory odnaleziono ponad czterdzieści takich dzieł, a co jakiś czas trafiają się nowe. Nie trzeba mówić, że właściciele takich obrazów stają się bogaczami. A teraz o obrazie. Otóż jest to jedno z najwybitniejszych dzieł La Toura. Należy do tzw. obrazów nocnych. W drugiej części życia malarz tworzył właśnie takie ciemne malowidła, z których wyłaniają się postacie rozświetlone płomieniem świecy lub pochodni. Stwarza to niezwykły, ciepły klimat. W „Nowo Narodzonym” nie ma wielkiego larum, nie ma aniołów, trąb, aureol, a mimo to czuje się świętość postaci i wydarzenia. Mały Jezus jest prawdziwym noworodkiem, a nie przerośniętym tłustym bobasem, jak to się zwykle wówczas (a i dzisiaj) przedstawiało. Chętnie napisałbym Wam jeszcze coś, ale kończy mi się miejsce. To cześć!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..