Matko Boska Siedmiu Boleści z Szasztiny, módl się za mieszkańców Słowacji.
Słowacy do wielu spraw podchodzą z dystansem. Nie pozwalają, by ich życiem rządził pośpiech. Świadczy o tym nie tylko duża liczba spacerowiczów odwiedzających wieczorami knajpki i kawiarnie. Wyjść gdzieś, zabawić się, to dla nich konieczność. Z ich przysłowiową gościnnością można się spotkać na każdym kroku.
Chyba wszyscy Słowacy znają Janosika, który jest uważany za „Robin Hooda Karpat”. Przypisywano mu odwagę i siłę, mądrość i poczucie sprawiedliwości. Ale taki sprawiedliwy to on nie był.
Słowacka legenda odnosi się do prawdziwej postaci. Janosik Juraj, urodzony w 1688 roku w Terchovej, niedaleko Żyliny, uprawiał swój niecny proceder jako szef bandy rozbójników.
Rabował na karpackich przełęczach handlarzy i podróżników. Choć podobno zrabowanymi bogactwami obdarowywał biednych chłopów, nie zmienia to faktu, że był złodziejem. Nie rozdawał ze swojego, ale z kradzionego. Spotkała go zasłużona kara. Kiedy miał dwadzieścia pięć lat, złapano go i stracono w więzieniu. „Bohaterskiemu” harnasiowi poświęcono liczne pieśni, podania i bajki, znane także w Polsce.
W Słowacji, gdzie by nie kopnąć w ziemię, wytryska gorąca woda, na dodatek obfitująca w składniki mineralne. Stąd na jej terenie działa aż czterdzieści kąpielisk termalnych. Miło popływać w basenie z parującą wodą, gdy na głowę padają płatki śniegu.
...Dziękuję za wszystko w imieniu też innych" w: Obuchem w głowę czyli nasze spotkanie z Matką Teresą