Hau, Przyjaciele!
Kółko teatralne, do którego należy Paulina, przygotowuje wielką inscenizację na szkolne rekolekcje. Udało mi się wczoraj wiele usłyszeć, bo cała grupa uczniów przyszła na chwilkę do księdza Wojtka, by mu przedstawić, na czym to polega i powiedzieć, co potrzebują. Razem z Tobim wepchaliśmy się do domu katechetycznego. A ksiądz tak się śmiał, gdy usłyszał, że na rekolekcjach pojawi się ponton, zaś młodzi aktorzy opowiedzą o współczesnym potopie, który zalewa informacjami, słodyczami, grami i przede wszystkim gadżetami, które nastolatek sądzi, że musi mieć. Ale wybuchła dyskusja! Przez chwilę myślałam, że to kłótnia, bo zaczęło się wyliczanie, co jest niezbędne, a co jest tylko gadżetem- śmieciem. Drugiego dnia młodzi aktorzy nawiążą do ciekawej rzeźby św. Jerzego, która znajduje się przy schodach wiodących na kościelny dziedziniec. Rycerz siedzi na koniu i uderza włócznią w smoka. Zawsze się zastanawiamy z Tobim, czy mamy szczekać na smoka, czy może na konia, czy też milczeć. Ale jako mądre psy wiemy, że to jest rzeźba, a nie prawdziwe zwierzęta. Dzisiaj jednak usłyszeliśmy, że mieliśmy słuszne przeczucia. Bo smok był w średniowieczu symbolem grzechu. A więc od dzisiaj przynajmniej ostro warknę na potwora, bo to nie jest zabawa. To grzech, który musi zniknąć, pokonany świętością, czyli dobrem. No to jak? Mogę warczeć? Muszę to przemyśleć, najlepiej wtedy, gdy dzieci będą na szkolnych rekolekcjach. Cześć, Astra