nasze media MGN 05/2024
dodane 29.01.2012 13:19

Przestroga anorektyczki

Byłam anorektyczką.. A może wciąż nią jestem? Fizycznie, po wielu, wielu miesiącach mozolnej pracy, odbudowałam ciało. Nie tylko wygląd zewnętrzny, ale również od wewnątrz pomalutku wszystko wróciło do normy. Mówię tu o odbudowie mięśni, kości, gospodarki hormonalnej. Jestem słabsza fizycznie, szybciej padam z sił. Mam problem ze stawami kolanowymi, nie mogę długo biegać. Kiedy byłam na skraju wyczerpania, nie mogłam wejść po schodach, czułam okropny ból. Przeszłam jeden szpital, drugi. Nie jest łatwo być wraz z innymi anorektyczkami, bulimiczkami, z osobami poważnie chorymi psychicznie. Trafiłam do szpitala z bezpośrednim zagrożeniem życia, ważąc 40kg. przy moim wzroście 169cm. To BMI 14, czyli już etap wyniszczenia. Kto wie, czy za tydzień, dwa nie wysiadłyby mi nerki, serca.

Układ nerwowy był w rozsypce, nie byłam nawet do końca świadoma, co kto do mnie mówi. Było mi zimno, bardzo zimno, miałam uczucie, jakby jednocześnie zimny i gorący płyn wylewał mi się do mózgu. Do tego doszło spowolnienie mowy. Wiecie, jakie to irytujące, jak się chce coś powiedzieć, a język nie nadąża za Twoimi myślami i nie możecie się normalnie wysłowić? Objawy choroby głodowej... To nie jest nic nierealnego, odległego. Przyczyny.... u mnie nakładało się kilka. Oczywiście chęć posiadania kontroli nad wszystkim, a że jej nie miałam (a przynajmniej tak myślałam) to zaczęłam kontrolować jedzenia. Poza tym chyba chciałam pokazać, że umiem sobie radzić sama, że jestem samodzielna, pokazać to rodzicom, że świat mnie "nie zje". I że jestem lepsza od mamy w odmawianiu sobie przyjemności z jedzenia. Potem zaczęłam sukcesywnie ograniczać ilość i jakość produktów, jakie jadłam. Nie umiałam i nie chciałam przestać chudnąć. Dziś wyrzucam sobie ten czas... Straciłam fajną szkołę, ciekawe spotkania z ludźmi, czas spotkań ze znajomymi, utraciłam relacje z Bogiem...Wpadłam w depresję, myślałam o odebraniu sobie życia. Straciłam tyle czasu na liczenia kalorii, ważenie, zamiast cieszyć się życiem, szkołą, samodzielnością. Warto? Wyśmiewałam diagnozę - anoreksja. Przecież tylko świadomie i zdrowo się odżywiam, unikam niepotrzebnych rzeczy. Dbam o siebie, o zdrowie i sylwetkę. Aż doprowadziłam się do skraju śmierci. Oczywiście nadal uważam, że trzeba jeść świadomie, tj. zdrowo, nie napychać się niepotrzebnie, nie objadać chipsami, batonami. Ale nie rezygnować w pełni z tych przyjemności. To należy do życia. W końcu Bóg dał nam jedzenie, dał człowiekowi kreatywność, a ten zaczął z gotowania tworzyć sztukę. Należy jeść wszystko, byle z umiarem. Organizm dobrze wie, czego mu w danym momencie trzeba. Uczę się go słuchać na nowo, starając się zwalczać pokusę odmowy jedzenia. Jem regularnie, różnorodnie, odpowiednio do potrzeb. Czasem mogłabym więcej, ale ciągle jeszcze się boję zwiększyć dokładnie wyznaczone porcje. Leczę się nadal, chodzę na terapię. Sądzę, że najgorsze już za mną i że nie pozwolą na powrót choroby. Za dużo mi odebrała, za dużo namieszała w głowie, w relacjach ze światem, z jego postrzeganiem. Wracam do normalności.
17-latka

Zadaj pytanie:

korepetycje@malygosc.pl


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..