nasze media MGN 11/2024
dodane 23.11.2011 16:17

Rady dla nieśmiałych

Odkąd pamiętam zawsze byłem cichy i nieśmiały. Nie cierpiałem rodzinnych wizyt, wstydziłem się, kiedy rodzice przedstawiali mnie komuś obcemu. W szkole podstawowej miałem masę kompleksów. Stałem się totalnym samotnikiem. Niby chciałem towarzystwa, przyjaciół, ale byłem wycofany, nie potrafiłem otwarcie prowadzić rozmów "o niczym", zagadywać do nowych osób, a odpowiedzi ustne czy wystąpienia w jakiś klasowych imprezach, przedstawieniach to była dla mnie męka. Maturzysta

Wmówiłem sobie, że skoro mam takie, a nie inne cechy charakteru, to automatycznie jestem głupi, nieciekawy i nigdy nie będę miał ani przyjaciół, ani żadnej "szczególnej  przyjaciółki". Oj, bardzo marzyłem wtedy o miłości, gdyż w klasie zaczynało się chodzenie. Jednocześnie wmawiałem sobie, że nikogo nie poznam, że nikt nigdy nie będzie chciał kogoś takiego jak ja, życiowej ofiary, odludka. Sam sobie tworzyłem beznadziejny wizerunek. Zmiany zaczęły się w liceum. Najpierw duży stres - nowa klasa, 30 nieznanych mi osób, z którymi muszę się zapoznać i w miarę nie dać się stłamsić - wyzwanie na miarę Mount  Everestu. Przyjąłem w klasie pozycje obserwatora - kiedy wszyscy skupiali się na tym, żeby jak najfajniej się zaprezentować, popisać przed nowymi znajomymi, ja próbowałem każdego "rozgryźć" z bezpiecznej odległości. Myślałem, że tylko ja będę trzymał się na uboczu, unikał imprez, głośnego stylu dziewczyn i wesołkowatych sportowców jarających trawkę za szkołą. Bardzo szybko ci z ubocza zaczęli się trzymać razem. Tak poznałem moich dzisiejszych przyjaciół, przy których mogę czuć się i być sobą. Są świetni, dogadujemy się, uwielbiamy książki, różnoraką muzykę, ale nade wszystko – góry. Często wybieramy się na wycieczki - to świetny sposób na  cementowanie przyjaźni. Zacząłem dojrzewać emocjonalnie i zrozumiałem jedną rzecz: muszę się zaakceptować takim jakim jestem! Mogę pracować nad stresem przy odpowiedziach itp., ale nie zmienię swojego charakteru, zainteresowań, preferencji tylko dlatego, żeby przypodobać się innym. Zacząłem widzieć dobre strony różnych moich cech, pogodziłem się z tym jaki jestem i właściwie teraz mogę szczerze powiedzieć: jestem szczęśliwy! Mam swoją grupkę, w której czuję się dobrze, lubię siebie i nie potrzebuje potwierdzać swojej wartości masą znajomych, modnymi imprezami, czy podrywaniem dziewczyn - wolę poczytać, to naprawdę bardziej rozwija. Dziewczyny to w ogóle inna kwestia. Wydawałoby się, że nigdy żadna nie zwróci na mnie uwagi. Ale okazało się inaczej - tą jedyną spotkałem przypadkiem, w autobusie, ale to zupełnie inna historia....
Maturzysta
Tak ciekawe świadectwo starszego kolegi najlepiej zostawić bez komentarza. Za czas poświęcony młodszym, wciąż jeszcze zmagającym się z dojrzewaniem w ich imieniu dziękuję. 

Zadaj pytanie:

korepetycje@malygosc.pl

 



 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..