Nie ma mocnych na Hiszpanię. Jako pierwsza drużyna w historii obroniła tytuł mistrza Europy. Mało tego, wygrała trzecią mistrzowską imprezę z rzędu, bo „po drodze” zdobyła również mistrzostwo świata. W całym turnieju straciła tylko jedną bramkę, a strzeliła dwanaście.
Niemcy były zdecydowanym faworytem. Do tej pory mogło się wydawać, że nie mają słabych punktów. Trener Włochów, Cesare Prandelli udowodnił, że jednak mają. I to bardzo poważne.
Bardzo wyrównany mecz i druga na tych mistrzostwach seria rzutów karnych. W „mistrzostwach Półwyspu Iberyjskiego” obie drużyny zasłużyły na zwycięstwo.
Włosi awansowali dopiero dzięki rzutom karnym, ale powinni rozstrzygnąć mecz wcześniej. Byli bowiem zespołem znacznie lepszym.
Francja nie odważyła się zagrać z mistrzem świata ofensywnie, nie poszła na wymianę ciosów. Straciło na tym widowisko, ale stracili też Francuzi, bo mimo defensywnej taktyki nie zdołali obronić swojej bramki.
Wynik nie do końca oddaje to, co się działo na boisku. Przewaga Niemców była ogromna i Grecy mogą być szczęśliwi, że uzyskali honorowy wynik.
Do trzech razy sztuka (Czechy – Portugalia 0:1) Cristiano Ronaldo po raz kolejny przesądził o zwycięstwie Portugalii. Dwa razy trafił w słupek, ale za trzecim razem już się nie pomylił. Czesi długo toczyli równorzędną walkę, Portugalczycy jednak okazali się zbyt silni.
Nie przypominam sobie tak ciekawych mistrzostw, jak te, które rozgrywane są w Polsce i na Ukrainie. Większość drużyn gra ofensywnie, ani jeden mecz nie zakończył się wynikiem bezbramkowym.
W ostatnich meczach grupy D drużyny, które odpadły, zaprezentowały się lepiej od tych, które awansowały. Wyniki: Ukraina – Anglia 0:1, Szwecja – Francja 2:0.
Włosi obawiali się, że Chorwaci i Hiszpanie umówią się na remis 2:2, który by eliminował Italię. Układów jednak nie było. Włosi, u których niedawno wykryto aferę korupcyjną, otrzymali więc lekcję uczciwego futbolu.