To miał być dla Arka inny miesiąc. Chciał chodzić na nabożeństwa różańcowe. Chciał zacząć odprawianie dziewięciu pierwszych piątków miesiąca. Umarł 6 października, w wigilię święta Matki Bożej Różańcowej, w pierwszy czwartek października, o godzinie 21.37.
W środę wieczorem przyjechał z wakacji starszy brat, student. Arek był szczęśliwy. Nie widzieli się od miesiąca. Szaleli w pokoju do późna. – Kładź się wreszcie – tata upomniał młodszego syna. – Jest już bardzo późno, rano nie wstaniesz do szkoły. Arek poszedł do swojego pokoju. Położył się do łóżka. Zasnął jak zawsze, z książką w ręku.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.