nasze media Mały Gość 04/2024

Franek Fałszerz

|

MGN 12/2011

dodane 17.01.2012 09:44

Anioł nie człowiek

Giovanni Girolamo Savoldo (1480-1548), Tobiasz i anioł ok. 1540, Galleria Borghese, Rzym

Widzieliście kiedyś anioła bez skrzydeł? Nie widzieliście, aha. Czyli normalnie widzicie anioły ze skrzydłami? No dobra, wiem, wiem. Gdybyście spotkali faceta ze skrzydłami, pomyślelibyście, że to uczestnik „happeningu” albo że artysta z „instalacją” na plecach. Czyli w ogóle anioła nie widzieliście. Otóż to wcale nie jest takie pewne, bo z Biblii wiemy, że gdy aniołowie pokazywali się ludziom, zazwyczaj byli brani za człowieka. Tak było w przypadku archanioła Rafała, opisanego w Księdze Tobiasza – i namalowanego na obrabianym tu obrazie. Archanioł towarzyszył młodemu Tobiaszowi w podróży, a Tobiasz tylko się dziwił, co to za świetny facet z nim idzie. Ale jednak facet – nie anioł.

Giovanni Girolamo Savoldo (1480-1548)   Giovanni Girolamo Savoldo (1480-1548)
Skoro tak, to raczej wątpliwe, żeby miał skrzydła na plecach, bo w takim wypadku Tobiasz nabrałby co do niego podejrzeń. Giovanni Girolamo Savoldo, który namalował ten obraz, uznał jednak pewnie, że głupio by to wyglądało, żeby anioł – i to „archa”! – nie miał skrzydeł. No to mu namalował piękne skrzydła. I w ogóle pięknie go całego namalował – to jedno z najwspanialszych przedstawień anioła w malarstwie. Widać tu scenę z pierwszego noclegu, gdy Tobiasz wszedł do rzeki Tygrys. Wtedy zaatakowała go jakaś ryba i chciała mu odgryźć nogę (ryba też tygrys?).

Rafał jednak polecił Tobiaszowi złapać tego stwora, wypatroszyć, a żółć, wątrobę i serce zachować. Jak się potem okazało, było to potrzebne, żeby uleczyć oślepłego ojca Tobiasza. Savoldo był uważany przez współczesnych jako „doskonały naśladowca wszystkiego”. Bardzo się starał, żeby wiernie odtworzyć to, co widział. Jedwabny płaszcz anioła albo pióra skrzydeł są pokazane nadzwyczaj dokładnie. Specjalizował się też w malowaniu efektów sztucznego światła. Zręcznie oddawał różnice w wyglądzie przedmiotów oświetlonych przez powierzchnie błyszczące i przez matowe – a to już u malarza wyższa szkoła jazdy. Myślę, że docenicie to, przyglądając się obrazowi uważnie, do czego zmusi Was szukanie fałszerstw.