nasze media MGN 05/2024

Franek Fałszerz

|

MGN 06/2011

dodane 27.01.2012 12:33

Pokazywanie palcem

Michelangelo Merisi da Caravaggio (1571–1610), Powołanie św. Mateusza, Kościół s. Luigi dei Francesi, Rzym

Ten obraz wisi w jednym z rzymskich kościołów. Trochę dziwne, prawda? Taki „świecki” jakiś. Siedzą ludzie w tawernie, liczą pieniądze. A jednak to scena z Ewangelii – „Powołanie św. Mateusza”. Mężczyzna widoczny najbardziej po prawej to Pan Jezus. Częściowo zasłania Go stojący do nas bokiem św. Piotr. To jedyna postać, która strojem od biedy mogłaby pasować do czasów apostolskich, ale cała reszta to ludzie z epoki malarza, czyli Michelangela Merisi da Caravaggia.

Michelangelo Merisi da Caravaggio (1571–1610)   Michelangelo Merisi da Caravaggio (1571–1610)
Jeden widzi, drugi nie

Artysta oczywiście wiedział, że celnik Mateusz nie mógł nosić takiego beretu, jaki namalował na jego głowie, ani takich rajtuzów, w jakie ubrał jego malowane nogi. Ale akurat w tym przypadku Mateusz wcale nie musiał być starożytny, bo Jezus nie jest starożytny. Jezus nie jest przypisany do jakiegoś czasu i żyje między ludźmi każdej epoki. Ciągle dzieje się to, co widać na obrazie. Jezus wciąż przychodzi niepostrzeżenie i wskazuje na kogoś ręką. Inni tego nie wiedzą. Są zajęci swoimi sprawami i nie mają pojęcia, że na jednego z nich właśnie wskazał Bóg. Może i dostrzegają – jak ci dwaj w środku – jakiegoś człowieka, który wyciąga rękę, ale dla nich to przypadkowy facet.

Aureoli nad jego głową nie widzą na pewno. A niektórzy, tak jak ci dwaj mężczyźni z lewej, w ogóle nie zauważają, że ktoś wszedł. Jeden, pochylony nad pieniędzmi, przelicza je zawzięcie, a drugi poprawia okulary, żeby lepiej widzieć monety. Obaj oznaczają takich, którzy poza bogactwem świata nie widzą. Ale ten, po którego przyszedł Jezus, czyli Mateusz, czuje, że właśnie wywraca się jego życie. – Ja? – wydaje się dziwić, wskazując na siebie gestem podobnym do Jezusowego. I jest jeszcze trzecia dłoń, ułożona w takim samym geście – Piotrowa. Te trzy dłonie oznaczają, że apostołem zostaje tylko ten, kto: został wezwany przez Jezusa (dłoń Jezusa), odpowiedział na to powołanie (dłoń Mateusza) i kogo wybór potwierdził Kościół (dłoń Piotra).

Jezus zza Piotra
Co z tego wynika? A to, że jeśli Jezus kogoś powołuje na przykład do kapłaństwa, to znaczy, że powołuje go Kościół. I odwrotnie – jeśli Kościół kogoś wyświęcił, to znaczy, że powołał go Jezus. Popatrzcie: ramię Jezusa jest wyciągnięte na całą długość. To On jest właściwym powołującym, ale działa jakby zza Piotra. Piotr z kolei działa w imieniu Jezusa. Tak jest właśnie z Kościołem. Przyznacie, że przemyślane dzieło, co? Aż dziw bierze, że jego autor był takim zbójem. Bo Caravaggio był znany we Włoszech nie tylko jako genialny artysta, ale też i wielki zabij aka. A Wy bądźcie znani jako wielcy znalazcy fałszerstw.