Quatchi, Miga i Sumi

Piotr Sacha

|

MGN 03/2010

publikacja 17.02.2010 14:17

Wielka Stopa, niedźwiadek i duszek to w tym miesiącu najbardziej znane pluszaki na świecie.

Quatchi, Miga i Sumi Od lewej Miga, Quatchi i Sumi - maskotki zimowych igrzysk w Vancouver fot. EAST NEWS/JEFF VINNICK

Miga, Quatchi i Sumi z powodzeniem mogłyby występować w filmie Disneya. Nie trzeba jednak wybierać się do kina, aby ich zobaczyć. Wystarczy od 12 do 28 lutego śledzić sportowe wydarzenia z zimowej olimpiady w Vancouver. Uśmiechnięte pluszaki towarzyszą narciarzom, hokeistom, saneczkarzom i innym zawodnikom zimowych igrzysk.

SOWY JAK WYSPY
W tym roku maskotki olimpijskie to stworzenia pochodzące z kanadyjskich legend. Quatchi to legendarna Wielka Stopa z kanadyjskich lasów. Indianie nazywali tego stwora Sasquatch. Miga jest małym niedźwiadkiem żyjącym w oceanie. Przypomina trochę orkę, a trochę białego niedźwiedzia. Sumi natomiast to duszek przebywający w górach Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. W języku Indian Saliszów „sumesh” znaczy „duch opiekun”. Niejeden raz w historii igrzysk maskotki związane były z krajem gospodarza imprezy. Na przykład Roni z olimpiady w Lake Placid w USA. W Stanach Zjednoczonych w nazwie gór Adirondack, środkowa sylaba to słowo Ron. Stąd właśnie pochodzi Roni – imię szopa pracza z olimpiady w 1980 r. Albo na przykład cztery sowy polarne z igrzysk w Nagano. Reprezentowały one 12 lat temu cztery wyspy Japonii.

WITAJĄ, UCZĄ, BAWIĄ
Na igrzyskach w Salt Lake City trzy zwierzaki – zając, kojot i niedźwiadek – oznaczały słowa motta olimpijskiego: „Citius, Altius, Fortius”. Te łacińskie słowa zaistniały już na olimpiadzie w 1896 r. i znaczą: „szybciej, wyżej, silniej”. Maskotki przypominały, że w rywalizacji ważny jest charakter sportowców. Bo oprócz tego, że pokonują rywali, pokonują przede wszystkim siebie. Maskotki olimpijskie to jakby ambasadorzy olimpiady. Witają startujących zawodników, gratulują zarówno zwycięzcom, jak i przegranym. Uczą postawy fair play. A czasem potrafią rozbawić publiczność. I to bardzo. Nieraz, po latach, z olimpiad sportowych pamięta się nie rekordy czy nazwiska sportowców, ale właśnie urocze maskotki. Letnie igrzyska też mają swoich pluszowych ambasadorów. Ale to już inna historia...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.