Świątynia na farmie

Krzysztof Ogrodnik

|

MGN 05/2009

publikacja 07.04.2009 14:37

Wyrzeźbił 4 tysiące figurek. Przez 33 tysiące godzin lepił cegiełki. Po ponad 30 latach świątynię odbudował.

Świątynia na farmie Alec Garrard w "trakcie budowy" modelu świątyni jerozolimskiej fot. REX FEATURES/GEOFFREY ROBINSON

W Suffolk w środkowej Anglii, w swojej posiadłości na wsi, w niepozornym budynku gospodarczym 78-letni emeryt Alec Garrard przez ponad 30 lat tworzył projekt swojego życia. Na prostokącie o wymiarach 6 x 3,6 m powstał model świątyni jerozolimskiej zniszczonej w pierwszym wieku przez Rzymian. Dziś w Jerozolimie można oglądać tylko jej zachodni mur.

Po śladach Heroda
Dawno, dawno temu, w roku 37 przed narodzeniem Chrystusa, królem Izraelitów został Herod. Izrael w tym czasie był pod panowaniem Rzymian i wraz z królem podlegał władzy cesarza. By rozsławić swoje imię, Herod postanowił zbudować ogromną świątynię. Miała to być największa budowla, jaką Żydzi widzieli do tej pory. Budowę, rozpoczętą w 19 roku przed Chrystusem, ukończono 83 lata później. W miejscu, gdzie kiedyś stała świątynia Salomona, powstała imponująca konstrukcja – jedna z najpiękniejszych w czasach starożytnych. Niestety, już w pierwszym wieku po Chrystusie, podczas najazdu rzymskich legionów dowodzonych przez Tytusa, świątynię zniszczono. Nikt wtedy nie mógł przypuszczać, że dwa tysiące lat później skromny emeryt z Anglii pójdzie w ślady Heroda i ogromną część swojego życia poświęci na budowę modelu historycznej świątyni jerozolimskiej.

Odkrywanie tajemnica
Alec Garrard już jako mały chłopiec interesował się modelami samolotów i okrętów. Z biegiem czasu jego pasja była większa i coraz częściej myślał o projekcie życia. Gdy w muzeach podziwiał modele starożytnych świątyń i budowli, zauważył, że umiałby to zrobić lepiej. Tak narodził się pomysł. Garrard miał ponad 40 lat, gdy rozpoczął prace nad budową modelu świątyni. Najpierw przez ponad trzy lata zbierał wszelkie możliwe materiały na ten temat. Przeprowadzał badania, analizował, przeglądał zapisy w Starym i Nowym Testamencie. Czytał prace historyków, archeologów i badaczy architektury starożytnej. – To był żmudny proces poszukiwań – wspomina Alec. – Natrafiałem na wiele nieścisłości, na informacje sprzeczne i trudne do wytłumaczenia.

Świątynia na farmie
Budowa modelu świątyni zajęła Garrardowi ponad 30 lat. Przez 33 tysiące godzin lepił cegiełki z gliny i wypiekał je w specjalnym piecu. Przycinał elementy budynków ze sklejki, budował ściany, kolumny i kolejne budowle. Rzeźbił małe fi gurki postaci pojawiających się w świątyni i ręcznie malował ich stroje, tak by przypominały te noszone w dawnych latach. Każda z figurek to ok. 3 godzin pracy. Projekt życia Aleca Garrarda znajduje się dziś w jego posiadłości na wsi w niepozornym budynku gospodarczym. Świątynia Heroda w skali 1:100 zajmuje obszar prostokąta o rozmiarach 6 x 3,6 m. Pojawia się w niej 4 tysiące maleńkich, ręcznie malowanych figurek wysokości ok. 13 mm. Aby dojrzeć wszystkie szczegóły, podziwiający budowlę i bogate stroje postaci korzystają ze specjalnych lornetek. W różnych miejscach świątyni Garrard umieścił 32 figurki Jezusa. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby komuś z gości udało się odszukać i rozpoznać wszystkie. Eksperci historii starożytnej uważają, że model Aleca Garrarda najdokładniej oddaje prawdziwy wygląd świątyni jerozolimskiej. Trudno się dziwić, że projektem zainteresował się niemal cały świat. Niektórzy nawet chcieli kupić model. – Nigdy się na to nie zgodzę – powiedział Garrard.

Wrota wciąż otwarte
Alec Garrard ma dziś ponad 78 lat i wciąż pracuje nad swoim dziełem. – Postrzegam je jako dzieło sztuki, wciąż dopracowuję szczegóły, aby model wyglądał bardziej realistycznie. Projekt ten nigdy nie będzie skończony. Cały czas znajduję kolejne drobiazgi do dodania – zapewnia. Prawdziwa pasja ma swoją cenę – „Moja żona uważa mnie za wariata. Czasem żałuje, że nie poślubiła kogoś normalnego” – mówi Alec.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.