Potwory wyłażą z nory

Gabriela Szulik

|

MGN 05/2009

publikacja 07.04.2009 14:32

Pierwszy raz z Joszkiem Brodą, który wymyślił zespół „Dzieci z Brodą” rozmawialiśmy w „Małym Gościu” sześć lat temu. Od tego czasu wymienili się już i nasi czytelnicy, i dzieci śpiewające w zespole Joszka. Właśnie ukazuje ich czwarta płyta „Potwory wyłażą z nory”. Rozmawiamy o niej z Joszkiem Brodą.

Potwory wyłażą z nory Zespoł „Dzieci z Brodą fot. ARCHIWUM JOSZKA BRODY

Mały Gość: – Dlaczego wydajecie taką straszną płytę?
Joszko Broda: – Jest taki trend, żeby proponować dzieciom to, co miłe, słodkie i potulne. Serduszka, kwiatuszki, słoneczka, groszki i tak dalej. Często dzieci traktowane są zupełnie niepoważnie i infantylnie, podczas gdy ci mali ludzie – mimo, że są mali – przeżywają ogromne problemy, stawiają bardzo zasadnicze i konkretne pytania, chcą być traktowani poważnie i wcale nie są „milusińscy”. Nie sądzę, żeby nasza płyta mogła jakieś dziecko przestraszyć. Myślę, że wiele dzieci przeżywa w życiu prawdziwy strach i mam nadzieję, że nasze piosenki przynajmniej w jakiejś części ten strach pomniejszą.

W takim razie o jakie potwory chodzi?
– Tytułowe potwory mieszkają w każdym człowieku, ale chowają się „do nory”, ponieważ są to te zachowania i cechy, których się wstydzimy, które chcemy ukryć, żeby nikt się o nich nie dowiedział. Jednak czasem potwory wyłażą z nory. Bo ostatecznie każdy człowiek ma potrzeby bycia kochanym i akceptowanym w całości. Nie tylko wtedy, gdy jest miły i grzeczny, ale też wtedy, gdy pokazuje swoje bardziej „potworne” cechy. Odpowiedź dla potworów ma Wschodzące Słońce (jest to parafraza kantyku Zachariasza) „Nawiedzi nas z wysoka Wschodzące Słońce, by oświecić tych, co żyją w ciemności i cieniu śmierci” Tylko Chrystus kocha bez zastrzeżeń i uzdalnia do takiej miłości.

Kto wymyśla piosenki dla „Dzieci z Brodą”?
– Słowa pisze moja żona, muzykę tworzymy razem. W piosenkach staramy się przekazać fragment naszego doświadczenia, szczególnie tego, które związane jest z życiem w rodzinie wielodzietnej. Jest to doświadczenie niesamowite. Na najnowszej płycie na przykład w wielu miejscach pojawia się też motyw nieba i wieczności. Dzieci lubią mieć bohaterów, utożsamiać się z kimś, dlatego powstała piosenka „Frodo”. Jest to opowieść o walce dobra ze złem.

Ale śpiewacie też o i tym, jak powinny ubierać się dziewczyny?
– Śpiewamy, że dziewczyny pięknie wyglądają w sukienkach a chłopcy lubią być niebezpieczni i nie muszą być grzeczni. W piosenkach trzymamy się blisko życia i rzeczywistości, bo ważne jest to, żeby dzieci miały odskocznię od reklamówek, słabych kreskówek i gier komputerowych, żeby wiedziały, że życie to sprawa poważna i już w dzieciństwie warto się nad nim zastanawiać.

Czy dzieci chętnie śpiewają takie piosenki?
– Dla dzieci to ogromna przygoda: koncerty, wyjazdy, wycieczki, warsztaty. Mamy ten luksus, że zespół jest dla chętnych. Nikogo nie trzeba zmuszać do śpiewania i do prób. Czasem się zdarza, że do zespołu trafi a dziecko, którego rodzicom bardziej zależy na zespole niż samemu dziecku, ale to od razu widać.

Dlaczego poważni, dorośli muzycy, którzy sami mogliby robić karierę na rynku muzycznym, grają z dziećmi?
– Dla poważnego muzyka nie ma znaczenia, czy gra z dziećmi, czy z dorosłymi. Znaczenie ma tylko to, czy gra dobrą muzykę. Poza tym, czy granie z dziećmi jest czymś mało poważnym? Ja nie uważam, że dzieci są niepoważne. Bardzo lubię pracować z dziećmi i często jest to o wiele prostsze niż praca z dorosłymi artystami, z którymi trzeba się obchodzić jak z jajkiem.

Czy macie kontakt z tymi, którzy byli w zespole na początku, a dzisiaj mają już naście lat?
– Z większością dzieci mamy kontakt. Niektórzy z nich są już dorośli. To niesamowite, że mogę ich obserwować teraz, gdy zaczynają podejmować pierwsze poważne decyzje.

Skąd bierzecie siłę do tego, by pisać piosenki, wydawać płyty, prowadzić zespół i wcale nie małą gromadkę wychowywać w domu?
– Moja żona i ja należymy do osób, które lubią, jak coś się dzieje. Jedno z naszych ulubionych haseł to: „Hej, przygodo!”. Ale jak się już powie „Hej, przygodo!”, to trzeba ponosić konsekwencje, które często są trudne. Zdarza się, że siły nam się kończą, ale na szczęście jesteśmy w Kościele, bo tu jest życie, które potem możemy przekazywać dalej. Często nasze doświadczenie możemy porównać do słów jednej z piosenek „Świat stworzony jest tak, że nie wszystko się da a czas leci, ale jeśli życie się da, to na świat przychodzą dzieci”

To, o czym śpiewacie na nowej płycie, wcale nie jest takie proste i oczywiste. Może w domu tak, ale w szkole, wśród kolegów…  Czy warto iść pod prąd?
– To nie jest kwestia tego, czy warto czy nie warto. Może nawet jest to łatwiejsze, ale my mamy określone poglądy i wartości, i żyjemy w świecie, w którym tymi wartościami żyje coraz mniej osób. Ale to nie jest absolutnie powód, by te wartości odrzucić, wręcz przeciwnie, warto nagrać o nich płytę!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.