Hau, Przyjaciele!
Zdumiony spoglądałem przez okno, jak Pan, Pani i sąsiadka wsiadają do samochodu, by pojechać po dzieci na Gorę Świętej Anny. Czyżbym miał zostać zamknięty przez cały długi dzień? Oparłem łeb na łapach i bardzo się martwiłem. Aż tu nagle słyszę, ze ktoś wchodzi do domu. Babcia! Babcia i Dziadek spędzą ze mną niedzielę. Nieważne, czy chodzi o dopilnowanie domu, czy też o mnie. A może zaistniał jeszcze inny powód? Słyszałem, jak Babcia zachwycała się ogrodem, spacerowała nieustannie dokoła domu i to nie po to, by pilnować, ale by nacieszyć oczy kwiatami. Dziwne, cóż pożytecznego jest w kwiatach? Gdybym ja decydował o ogrodzie, to byłyby w nim tylko krzaki, drzewa, trawa i mnóstwo kamieni do rzucania. Próbowałem Babcię zachęcić do rzucania mi węgielka, ktory już dawno ukryłem pod forsycją. Niestety, ta kobieta niczego nie pojmuje. Przyjrzała się uważnie węgielkowi i spokojnie poszła go wyrzucić do kubła na śmieci. No trudno, wybaczę jej. Tym bardziej, że w w kilku innych miejscach mam ukryte kamienie. Zresztą, Babcia naprawiła swój błąd, zapełniając moją miskę przepyszną wątróbką ugotowaną specjalnie dla mnie. Cześć. Tobi.