publikacja 23.07.2025 12:18
Lekarz zawierzył się wstawiennictwu ks. Salvadora Valera Parry. Uratowany został noworodek.
Wszystko miało miejsce w 2007 r. w szpitalu w amerykańskim stanie Rhode Island, gdzie na świat przyszedł wcześniak Tyquan Hall.
Z powodu złego stanu dziecka lekarze zdecydowali się na wykonanie cięcia cesarskiego. Po porodzie jego sytuacja również się nie poprawiła. Chłopiec był w stanie krytycznym. Był niedotleniony, siny i miał ledwo wyczuwalne tętno. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.
Po godzinnej resuscytacji pielęgniarka stwierdziła brak wyczuwalnego tętna. I wtedy jeden z lekarzy, pochodzący z Hiszpanii dr Juan Sanchez, zaczął się modlić, wzywając na pomoc żyjącego w XIX wieku księdza Salvadora Valera Parry.
Po chwili serce dziecka zaczęło bić normalnie bez żadnej interwencji medycznej„. Maluch trafił na oddział intensywnej terapii, a lekarze obawiali się, że będzie miał uszkodzenia neurologiczne. Po kilkunastu dniach wszyscy odetchnęli z ulgą, a stan dziecka poprawił się na tyle, że przeniesiono je na zwykły oddział. Tyquan rozwijał się później jak inne zdrowe dzieci.
W czerwcu papież Leon XIV zatwierdził cud co umożliwi beatyfikację księdza Salvadora Valera Parry.