Maska z dachem unosi się w górę. Jakby ktoś otwierał drogocenną szkatułkę. Można wsiadać.
F rancuskiego superauta nikt jeszcze nie zobaczy ani na ulicach Paryża, ani na ulicach innego supermiasta. Renault Trezor to koncept, czyli projekt. Inaczej mówiąc – propozycja. Co proponują kierowcom projektanci z Renault? Prawdziwy skarb. Dosłownie i w przenośni.
Szkatułka z niespodzianką
Francuskie słówko trésor oznacza właśnie tyle co „skarb”. A jeśli przewertujemy słownik języka polskiego aż do litery „t”, również znajdziemy słowo „trezor”. I wyjaśnienie: „skarbiec bankowy”. Tylko jak dostać się do takiego skarbca… Kiedy nie ma klamek ani nawet drzwi. Zanim kierowca i pasażer trezora zasiądą w wygodnych fotelach, w górę unosi się przednia część auta – dach razem z maską. Jakby ktoś otwierał drogocenną szkatułkę. Nie mniejsze wrażenie robi wnętrze pojazdu. Kierownica przypomina tę w bolidzie. Deskę rozdzielczą wykonano z pięknego drewna. Kolor ten sam co szyb i siedziska – czerwony. Do tego efektowny zakrzywiony ekran w technologii OLED, który nie potrzebuje podświetlenia, jak ekrany LED-owe. A wszystko tylko dla dwóch osób. I niespodzianka, czyli autonomiczny tryb jazdy. Auto bezpiecznie prowadzi specjalny system pokładowy. W tym czasie kierowca zamienia się w pasażera. Może zająć się oglądaniem ulubionego filmu czy przeglądaniem zdjęć. Oczywiście nie w smartfonie, ale na wyświetlaczu auta.
Miód na masce
Jak podają producenci, współczynnik oporu powietrza na karoserii wynosi tylko 0,22. A im mniejszy opór, tym mniejsze spalanie benzyny… Tyle tylko, że do trezora w ogóle nie trzeba jej wlewać. Okrągły element z boku, przypominający wlew paliwa, to wskaźnik naładowania baterii. Są dwie – z przodu i z tyłu auta. Z przodu jest jeszcze coś ciekawego – fragment maski przypomina wielki plaster miodu. To wlot powietrza. Silnik trezora pochodzi z Formuły E. A dokładnie z bolidu zespołu E.DAMS Renault – aktualnego mistrza świata w tej klasie wyścigów samochodów elektrycznych. Potrafi rozwinąć moc 350 koni mechanicznych i rozpędzić pojazd do setki w mniej niż 4 sekundy. Trudno powiedzieć, kiedy ktoś sprawdzi to na własnej skórze. Bo cudo ze zdjęcia to przecież egzemplarz projektowy. Na razie na skórze można poczuć ciarki na sam widok tego auta przyszłości.