poniedziałek, 25 sierpnia, 2014r.

Brak komentarzy: 0

publikacja 25.08.2014 19:43

Hau, Przyjaciele!
Tak długo milczałam, bo sprawy potoczyły się w błyskawicznym tempie. Paulina, Jadzia i ja wyjechałyśmy w Beskidy. To było coś dla mnie! Rycerka Górna, niezwykła wioska, a my na samym jej końcu. Każdy dzień był inny, ale i w pewnym sensie podobny. Niezbyt wczesna pobudka, a właściwie przecieranie oczu i powolne kręcenie się po domku.  Najpierw otwierano nam drzwi i z niepokojem spoglądano w niebo. Pogoda nam jednak dopisała. Wtedy energia wstępowała w naszą szaloną ekipę złożoną z cioci Krystyny, jej synów, w dziewczyny i w nas, psy! Podczas śniadania weryfikowano wieczorne plany i już po chwili wędrowaliśmy- Wielka Rycerzowa, Przegibek, Wielka Racza, Rachowiec. Czasami ciocia podwoziła nas w pobliże szlaku, ale zaraz wracała do komputera. A wtedy następowała narada i szybka decyzja, że skoro na drogowskazie jest napisane, że trzeba iść 2 godziny, to my zdobędziemy ten szczyt pół godziny szybciej. No zaczynał się wyścig, a w zasadzie popisywanie się. Każdy ukrywał przyspieszony oddech, nikt nie prosił o odpoczynek. To ja zerkałam na szalone nastolatki i udawałam, że gdzieś się gubię. Paulina zrozumiała mój podstęp i chyba się jej spodobał. Nasze powroty były hałaśliwe, pełne dumy i radości. Ciocia zawsze czekała z prostym obiadem, a potem były karty, gry planszowe, wreszcie siatkówka, a po kolacji znowu gry. Ciocia nikogo nie dopuściła do komputera, ale jakoś nikt nie narzekał. Tylko nie wiem, o czym wieczorami szeptały dziewczyny. To były jakieś wielkie tajemnice, bo bardzo pilnowały, by nikt ich nie słyszał. Cześć, Astra

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..
Dyskusja zakończona.